Mistrzowie Niemiec nadal nie mogą otrząsnąć się z kryzysu, którego początki można było zaobserwować już wiele tygodni temu. Bayern Monachium po raz kolejny wypuścił z rąk dwubramkowe prowadzenie i podzielił się punktami z Herthą Berlin.
Bawarczycy pod wodzą nowego trenera Willy'ego Sagnola rozpoczęli w innej jedenastce, niż to było we wcześniejszych potyczkach. Tym razem na środku obrony od pierwszych minut wyszli Jerome Boateng i Mats Hummel, zaś Javi Martinez znalazł miejsce w środku pomocy. Z ławką rezerwowych pogodzić musiał się tym razem Thiago Alcantara.
Hummels otwiera wynika
Przed ponad 71 000 publicznością Bawarczycy rozpoczęli mecz bardzo dobrze. Mats już w piątek minucie groźnie główkował, ale tym razem na listę strzelców jeszcze się nie wpisał. Poprawił się chwilę później, kiedy to z rogu pola karnego zagrywał Boateng. W polu karnym najlepiej zachował się były zawodnik BVB, który pokonał bramkarza Herthy.
Miejscowi kibice szybko mogli cieszyć się z wyrównania, bowiem arbiter spotkania po interwencji Martineza wskazał na jedenasty metr. Jednak po skorzystaniu z VAR i obejrzeniu powtórek odwołał swoją decyzję, uznając że wejście Hiszpana mieściło się w granicach piłkarskich przepisów.
Monachijczycy na tym etapie spotkania kontrolowali jego przebieg, ale mimo grania piłką nie byli w stanie doprowadzić do groźnych okazji po bramką Herthy. Okazje Boatenga i Martineza oraz po drugiej stronie Vladimira Daridy były bronione przez golkiperów. Bliski szczęścia był Robert Lewandowski, ale rywale zdołali wybić piłkę po jego lobie poza boisko.
Rozczarowanie drugą połową
Zaraz po zmianie stron wydawało się, iż doszło do rozstrzygnięcia. Reprezentant Polski wygrał pojedynek siłowy z obrońcą Berlińczyków i podwyższył wynik spotkania na 2:0. Jednak wówczas przebudzili się gospodarze, a bohaterem okazał się Genki Haraguchi, który wymanewrował całą obronę Bayernu i podał do niepilnowanego Ondreja Dudy. Słowak bez problemu zdobył kontaktową bramkę.
Taki obrót spraw zszokował przyjezdnych na tyle, iż już pięć minut później na tablicy wyników widniał remis. Salomon Kalou po przypadkowej akcji znalazł się w dogodnej sytuacji, której nie mógł zmarnować i ze stoickim spokojem pokonał Svena Ulreicha. Na domiar złego w 60. minucie fatalnie wyglądającej kontuzji kolana nabawił się Franck Ribery. Sagnol próbował zmienić obliczę gry wprowadzając rezerwowych, ale ci nie byli w stanie zrobić różnicy.
Do końca spotkania ani gospodarze ani goście nie byli w stanie zmienić rezultatu i obie drużyny podzieliły się punktami. Bayern ma na swoim koncie w tym momencie 14 "oczek" i już na tym etapie rozgrywek traci 5 punktów do lidera Bundesligi.
Komentarze