Zawodnicy Bayernu Monachium udanie kończą rok pokonując w meczu wyjazdowym VfL Wolfsburg. Bawarczycy zaprezentowali się z dobrej strony w pierwszej części gry, ale po przerwie nie działo się zbyt wiele.
Bez zmian w składzie
Thomas Tuchel nie miał zbyt wiele dużego pola manewru. W kadrze meczowej zabrakło bowiem po raz kolejny Joshuy Kimmicha oraz Leona Goretzki. W ich miejsce w drugiej linii "Die Roten" zobaczyliśmy ponownie Raphaela Guerreiro oraz Aleksandra Plavlovića.
Emocje na początku
Od początku spotkania byliśmy świadkami ciekawego, rozgrywanego w szybkim tempie spotkania. W 4 minucie groźnie zaatakowali gospodarze. Po tym jak piłkę w środku pola stracił Raphaela Guerreiro, Mattias Svanberg ruszył z kontrą i minąwszy Kima Min-Jae oddał strzał z kilkunastu metrów, ale Manuel Neuer nie miał problemów ze skuteczną interwencją.
Bayern odpowiedział po chwili, ale strzał głową Min-Jae poszybował nad bramką gospodarzy. W 8 minucie swoją pierwszą szansę na zdobycie bramki miał Harry Kane, który świetnie odnalazł się w polu karnym po stałym fragmencie gry, ale trafił prosto w golkipera "Wilków".
Następne fragmenty meczu nie przyniosły wielu emocji i dopiero w 27. minucie zrobiło się ciekawiej. Wtedy po akcji Leroy'a Sane zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym gospodarzy, a przytomnością wykazał się Thomas Mueller, który mądrze wycofał do Guerreiro, ale ten uderzał obok słupka z okolic "jedenastki". 5 minut później monachijczycy byli już bardzo bliscy wyjścia na prowadzenie. Najpierw groźnie z dystansu uderzał Sane, a chwilę później Mueller strzałem głową trafił w poprzeczkę.
Kolejna akcja przyniosła już jednak otwarcie wyniku. Świetnie z prawej strony dośrodkował Mueller, a Jamal Musiala strzałem głową wyprowadził Bayern na prowadzenie.
Monachijczycy nie zamierzali poprzestawać na tym trafieniu i dążyli do podwyższenia rezultatu, a ta sztuka udała się w 43. minucie. Kolejny raz z dobrej strony pokazał się Mueller, który mądrze wypatrzył w środku pola Kane'a, a Anglik długo się nie zastanawiał i pięknym strzałem z dystansu pokonał Koena Casteelsa.
Przed przerwą zobaczyliśmy jeszcze jedno piękne trafienie. Tym razem jednak to gospodarze, za sprawą Maximiliana Arnolda, mogli cieszyć się z bramki. Po chwili sędzia zagwizdał i zaprosił piłkarzy na przerwę.
Po przerwie spotkanie bardziej się wyrównało, "Bawarczycy" mieli wprawdzie kilka okazji do kontry, ale za każdym razem brakowało precyzji w decydującym momencie.
Jeszcze w doliczonym czasie gry groźnie z dystansu strzelał Arnold, ale ostatecznie to podopieczni Thomasa Tuchela mogli się cieszyć z kompletu punktów w ostatnim meczu tego roku.
Komentarze