Na mistrzostwach Świata pozostał już tylko jeden reprezentant Bayernu Monachium. Mowa rzecz jasna o broniącym barw francuskiej reprezentacji narodowej Corentina Tolisso.
Swoją przygodę z Mundialem kilka dni temu zakończył między innymi James Rodriguez, którego Kolumbia została wyeliminowana z turnieju przez obecnych półfinalistów, czyli Anglię.
Niestety pomocnik Bayernu Monachium nie będzie wspominał dobrze tego Mundialu, albowiem nękający go uraz pokrzyżował jego plany gry na mistrzostwach Świata (rozegrał w sumie 3 spotkania i spędził na boiskach raptem 152 minuty notując dwie asysty). W ostatnim meczu fazy grupowej przeciwko Kolumbii James był zmuszony opuścić przedwcześnie murawę już 31. minucie. Uraz łydki sprawił ponadto, że Kolumbijczyk spotkanie 1/8 finału MŚ swojej reprezentacji przeciwko Anglii oglądał z poziomu trybun…
26-latek po odpadnięciu z Mundialu nie wrócił do swojej ojczyzny z resztą kolegów – zawodnik udał się do Monachium, gdzie od razu został poddany szczegółowej opiece sztabu medycznego Bayernu Monachium. Według „Marki” lekarze zdiagnozowali u Rodrigueza niewielkie naciągnięcie mięśnia w łydce.
Jak wynika ze słów lekarza klubowego reprezentacji Kolumbii – Carlosa Ulloę – wypożyczony z Realu Madryt pomocnik będzie potrzebował co najmniej dwóch lub trzech tygodni, aby w pełni wyleczyć uraz i wrócić do treningów. Doktor ujawnił także, że 26-latek nie zagrał, ani nie znalazł się na ławce, gdyż ryzyko było zbyt wielkie.
− Decyzja o posadzeniu Jamesa na trybunach została podjęta w porozumieniu ze sztabem szkoleniowym naszej reprezentacji, sztabu medycznego oraz samego Jamesa. Ryzyko było zbyt wielkie – powiedział Ulloa.
REKLAMA
Na całe szczęście James ma wrócić na pierwszy oficjalny mecz tego sezonu, czyli starcie Superpucharu Niemiec z Eintrachtem Frankfurt.
Komentarze