Holger Badstuber w 35 minucie spotkania z BVB doznał poważnej kontuzji. Młody Niemiec widzi jednak w połowie pełną szklankę, a nie pustą! Kwestia mentalna w trakcie kontuzji jest niezmiernie ważna, a Holger się nie poddaje. Oto co on sam powiedział po badaniach u doktora Wans-Wilhelma Müller-Wohlfahrta.
TZ-OnLie - Co wykazało dzisiejsze badanie?
Badtuber - To co wczoraj przypuszczaliśmy, niestety się sprawdziło. Ale tylko przednie więzadło zostało zerwane. Środkowe i zewnętrzne na szczęście nie zostało uszkodzone, chrząstka i łękotka także nie.
Czy ulżyło Ci trochę z tego powodu?
Oczywiście, że tak. Mogło być znacznie gorzej, uszkodzenie łękotki, chrząstki stawowej czy coś podobnego. Z tego powodu jestem zadowolony, miałem szczęście w nieszczęściu.
Co będzie dalej?
Zobaczymy. Na razie ustaliliśmy plan, w poniedziałek będę operowany, a później rozpocznę rehabilitację. Wtedy zobaczymy co dalej.
Czy ta kontuzja jest bolesna?
Raczej nie, nic mnie nie boli. Jednak jeśli chodzi o psychikę to nie jest łatwo. To chyba można sobie wyobrazić.
Jak minęła Ci noc?
Kiepsko. Przez całą noc nie zmrużyłem oka, w takich sytuacjach myśli się tylko o tym co się wydarzylo. To moja pierwsza groźna kontuzja.
A czy myśli się wtedy: „Jak potoczy się dalej moja kariera?”?
Nie, nie myślę o tym. Jedno wiem na pewno: wrócę na boisko. Mam bardzo silne kolana, co potwierdził lekarz, więc nie martwię się o to.
Czy byłeś już kiedyś operowany?
Jeszcze nigdy. Ale to nic takiego, nie boję się. Cała ta sytuacja jest dla mnie nowa, ale jest dobrze.
Czy koledzy kontaktowali się z Tobą?
Tak, nawet Jogi Löw dzwonił do mnie. Wszyscy pytali o zdrowie i życzyli mi szczęścia.
Autor - Yrttinen
Komentarze