Mario Basler były gracz Bayernu, podjął wyzwanie gazety „Bild” i postanowił przyjrzeć się dokładnie drużynom bundesligi i ocenić ich realne szanse w lidze. Pierwszym zespołem, jakim on się zajmie, jest Bayern Monachium.
Oto treść artykułu: W Piątek w końcu startuje runda wiosenna! Od dziś będę przyglądać się najważniejszym drużynom ligi. Zacznę od najlepszego zespołu piłkarskiego Niemiec, który na koniec sezonu zajmie dopiero 3 miejsce, a jest nim: Bayern! Tam po prostu zbyt wiele rzeczy nie gra...
Bayernowi brakuje typowej 10tki.
Schweini zbyt mało podaje do napastników. Werder i Schalke posiadają dużo większą inteligencję gry.
Dolegliwości po MŚ
Dla Poldiego, Lahma i Schweiniego, MŚ były zbyt intensywne. Starsi gracze, jak Klose czy Frings poradzili sobie z ich skutkami o wiele lepiej.
Zbyt wielu statystów
Kahn i van Bommel – więcej szefów gry tam nie ma. Brakuje głów do kierowania grą, to brakuje i sukcesu.
Oczywiście, że Bayernu, pod wodzą Magatha nie można po prostu skreślić. Dlatego też byli oni moim faworytem do tytułu przed sezonem. Jednak mimo Felixa, z gry w lidze jak i LM nic nie wyjdzie. Nawet w przypadku wgrania z Relaem i grubym Ronaldo. W lecie czekają ich kwalifikacje do Ligi Mistrzów. Podczas których odwiedzą miasta, których nazwy brzmią jak jakieś środki przeciwko chwastom...
Najbardziej denerwują mnie w moim byłym klubie gracze pokroju Claudia Pizarro. Wspaniały gracz, ale i osoba, która bardzo mocno kreuje swój własny wizerunek!
Przestrzeli taki bramkę i zamiast się denerwować, łapie się na włosy i poprawia kucyk. Dla jego kolegów z drużyny, Demichelisa i van Buytena, którzy również noszą długie włosy, zerwana opaska do włosów stanowią swoisty koniec świata.
Jak widzę, jak biega po boisku Santa Cruz to zaczynam się zastanawiać: Co to ma wspólnego z piłką nożną? Gdzie podziała się walka, brudna koszulka. Jak dla mnie, to ta drużyna zostanie co najwyżej mistrzem mody! Zbiór pięknisiów mógłby już teraz zmienić nazwę klubu na „FC Barbie Monachium”. Grają laleczkami, a nie z piłkarzami.
To nie podoba się tylko i wyłącznie mi, to denerwuje również Uliego Hoenessa.
Wiem jak mój manager się zachowa: Aby nie dostać wrzodów żołądka, swoją frustrację wyładuje na rynku transferowym. Robben, Ribery oraz Luca Toni – zawita kilku graczy gotowych do gry, to pomiesza szyki zbiorowi pięknisiów. W Bayernie nie jest tak, że jeśli przez dłuższy czas grasz słabo, to z nowym sezonem przychodzi pięciu czy sześciu nowych graczy, którzy już w szatni przywitają cię słowami: dzień dobry, chcę twoją robotę.
Sam jeden Schlaudraff raczej nie poprowadzi cię do przodu. Dla Jana tak duży krok do przodu przyszedł zbyt wcześnie. Nie opuści on boku Poldiego - na ławce Bayernu.
Tam na ławie siedzieć będzie nawet Lucio, jeśli wyzdrowieje Ismael! Ten gracz działa strasznie na nerwy: biegnie z piłką przez 30, 40 metrów traci piłkę, a z tyłu nie ma nikogo, kto powstrzyma kontrę.
Najlepiej będzie, jeśli Magath założy mu narty, wyśle na stok. Slalom Lucio ma idealnie opanowany.
Wydaje mi się, że Hoeness kupi w najbliższym czasie bilety jednostronne do Ameryki południowej. Pizarro, Santa Cruz, Lucio i prawdopodobnie i Demichelis, powinni profilaktycznie wsiąść do samolotu i uciec w obawie, przed gniewem Uliego. Mogę sobie wyobrazić, że Uli na lato ma jakieś specjalne plany, związane z Schlaudraffem.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Uli skapował do worka 20 mln euro i wsiadł do pociągu do Bremy i powiedział: słuchaj chłopcze, te pieniądze dasz Allofsowi, bilet powrotny Diego. Do widzenia, trzymaj się.
Źródło: bild.de
Źródło:
Komentarze