Od pewnego czasu jednym z głównych tematów w niemieckiej piłce jest nie tylko problem koronawirusa, ale i również obraźliwych transparentów i zachowań radykalnych grup kibicowskich.
Od momentu pojedynku ligowego Bayernu z Hoffenheim na wyjeździe, kibice różnych drużyn na różne sposoby wyrażają swoje „sprzeciwy” odnośnie bogatych właścicieli klubów i nie tylko. Wróćmy jednak pamięcią nieco wstecz, do pamiętnych wydarzeń w Sinsheim, od których zaczęła się eskalacja konfliktu.
W drugiej części spotkania na Pro-Zera Arena, wyjazdowi fani „Gwiazdy Południa” wywiesili transparent obrażający właściciela Hoffenheim − Dietmara Hoppa. Mecz został chwilowo przerwany, zaś pod sektor gości podbiegli nie tylko piłkarze, ale i również Flick z Gerlandem. Po krótkiej przerwie sędzia wznowił grę, lecz nieco później incydent się powtórzył i arbiter przerywając grę, nakazał zawodnikom udać się do szatni.
Monachijczycy ponownie reagowali, lecz tym razem do trenera i zawodników, dołączyli się także Salihamidzic, Kahn oraz Rummenigge. Po uspokojeniu sytuacji gra została wznowiona, ale zawodnicy w ramach protestu wobec zachowania fanów i wsparcia dla Hoppa postanowili swobodnie wymieniać między sobą piłkę i prowadzić luźne rozmowy.
W kolejnych potyczkach na niemieckich podwórkach zaczęły pojawiać się kolejne banery – część z nich obraźliwa, a część „skonstruowana” w ironiczny sposób, ale mająca na celu oczywiście obrażenie Hoppa czy też Niemieckiego Związku Piłki Nożnej. Jak już wiemy bossowie FCB mocno skrytykowali działanie swoich kibiców i zapowiedzieli wyciągnięcie odpowiednich konsekwencji (powołano m. in. specjalną komisję).
Niestety jak informuje dziennik „Bild”, Karl-Heinz Rummenigge miał otrzymać niedawno krótki list z obelgami ultrasów. Bayern zawiadomił oczywiście policę, która pojawiła się wczoraj przy Saebener Strasse w celu rozpoczęcia śledztwa. Prezes monachijczyków od momentu wydarzeń w Sinsheim znajduje się na „celowniku” ultrasów.
Komentarze