Powiedzieć o nim, że był jednym z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji w historii, to nic nie powiedzieć. Po niemal dekadzie skrzydłowy Bayernu Arjen Robben żegna się z klubem. W Monachium pewna epoka dobiega końca.
Holender przychodził do Bundesligi z hiszpańskiej Primera Division, gdzie występował w Realu Madryt. Mimo tego, że często trapiły go kontuzje i opuścił wiele spotkań w barwach Królewskich, szefowie monachijczyków widzieli w nim kogoś, kto stanie się czołową podporą Bayernu w przyszłości. Nie mylili się ani trochę. A mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie kontuzje. Robben dołączył do Bawarczyków dwa lata po Francku Riberym, a z czasem stworzyli najgroźniejszy duet skrzydłowych w Europie. Robbery siali postrach na ligowym podwórku, a Bayern mógł się tylko cieszyć, ze złotego interesu z Realem. Na długie lata wywalczyli sobie podstawowe miejsce w składzie monachijczyków, jak również na stałe wpisali się w historię klubu z Allianz Arena. O ile Francuz nie podjął jeszcze decyzji odnośnie swojej przyszłości, o tyle Holender zdecydował się zakończyć dziesięcioletnią przygodę z FCB.
***
Arjen Robben karierę zaczynał w Groningen (1996-2002), gdzie najpierw grał w drużynie młodzieżowej, a później regularnie występował w pierwszym zespole. Naturalnym krokiem były przenosiny do czołówki holenderskiej ekstraklasy czyli PSV Eindhoven. W zespole Czerwono-białych szybko stał się kluczowym zawodnikiem, który m.in. poprowadził drużynę do 17. mistrzostwa w historii. Tutaj też szybko zwrócił na siebie uwagę topowych klubów Europy. Sam Sir Alex Ferguson, ówczesny menedżer Manchesteru United zainteresował się Robbenem i widział go w składzie Czerwonych diabłów. Wtedy nagle pojawił się rosyjski miliarder Roman Abramowicz, właściciel londyńskiej Chelsea, który szybko przebił ofertę MU. Włodarze PSV nie wahali się ani minuty. Do tego dochodziły problemy Holendra, który coraz częściej łapał kontuzje m.in. miał problemy ze ścięgnem udowym. Przenosiny Robbena do Premier League stały się faktem. Wyruszył tam gdzie zaczęła się historia piłki nożnej.
***
Podczas pobytu w Londynie w trakcie testów wykryto u Robbena raka jąder. Dzięki szybkiej interwencji lekarzy udało się powstrzymać chorobę: „To może przytrafić się każdemu człowiekowi, w każdym momencie życia. Wszystko może prowadzić do strasznych konsekwencji. Teraz jestem całkowicie zdrowy i czuję się bardzo komfortowo gdy o tym mówię” – przyznał w rozmowie z „BBC Sport” holenderski skrzydłowy.
Po chwilowych kłopotach zdrowotnych piłkarz kolejny raz udowodnił swoją wartość i szybko pokazał, że jest ważną częścią ekipy The Blues. Pobyt w Premier League pokazał, że Robben wciąż nie może poradzić sobie z kolejnymi kontuzjami, które przytrafiały mu się coraz częściej. Podczas trzyletniego pobytu na Stamford Bridge zdobył z Chelsea dwa mistrzostwa kraju. Umiejętności Robbena nie zraziły jednak włodarzy Realu Madryt, którzy widzieli w nim solidne wzmocnienia hiszpańskiej drużyny. W 2007 roku przeniósł się na Santiago Bernabeu. Holender wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że bardzo dobrze czuł się na angielskich boiskach. Ostatecznie dołączył do jednego z najbardziej utytułowanych zespołów na świecie.
Patrząc z perspektywy czasu na jego pobyt w Madrycie, to właśnie tutaj Arjen Robben pokazał kunszt piłkarskich zdolności przez co stale przykuwał uwagę innych klubów. Mimo, że Bayern Monachium nie był wtedy w orbicie czołówki europejskiej, to jednak rodził się projekt, w którym Holender miał odgrywać kluczową rolę. Wcześniej na Allianz Arenę sprowadzono m.in. utalentowanego Francuza Francka Ribery. Kolejnym wzmocnieniem miał być właśnie zawodnik Królewskich… Bayern powoli budził się z marazmu i zamierzał ponownie wrócić na szczyt europejskiej piłki. W Madrycie Holender szybko stał się podstawowym zawodnikiem i czarował na skrzydle ekipy Los Blancos. Wtedy jednak Florentino Perez budował potężny zespół mający na lata zdominować Europę. W stolicy Hiszpanii pojawili się Cristiano Ronaldo i Kaka. Pozycja Robbena stała się wątpliwa i bez problemów zaakceptowano ofertę z Bayernu. Były zawodnik PSV wcale nie zamierzał wtedy składać broni, jak sam mówił nie chciał odchodzić z Realu, ale klub chciał go koniecznie sprzedać. Wtedy nikt się nie spodziewał, że Holender rozpoczął najlepszy okres w swojej karierze.
***
Rozdział pt. Bayern Monachium nie zmieściłby się w kilku książkach. Arjen Robben stał się w stolicy Bawarii niekwestionowaną legendą. Wspólnie z Franckiem Riberym tworzyli zabójczy duet mianowany przez dziennikarzy Robbery. Na kilka sezonów stanowili główną siłę ofensywną drużyny mistrza Niemiec. Dał kibicom Die Roten wiele powodów do radości, jak również potrafił rozczarować. Ostatecznie moim zdaniem przeważały aspekty pozytywne. Wiadomo było, że dojdzie do tego momentu, Holender ma już 34 lata i jest na końcu swojej piłkarskiej kariery. Trudno jednak sobie wyobrazić, że w sezonie 2019/20 koszulkę z numerem „10” założy inny zawodnik… Jeszcze bardzo długo kibice poczekają na piłkarza tej klasy. O ile w ogóle znajdzie się ktoś pokroju Robbena.
Obok Ribery’ego stanowili ówczesny trzon bawarskiej maszyny. Kolejni szkoleniowcy, w tym Jupp Heynckes potrafili maksymalnie wykorzystać kunszt ich umiejętności. Śmiało można stwierdzić, że gdyby nie duet RR, prawdopodobnie długo nie byłoby triumfu w Champions League. Można zarzucić Robbenowi niewykorzystanego karnego w finale LM na Allianz Arena, ale wspólnie z kolegami z drużyny potrafili się podnieść i osiągnąć cel w kolejnym sezonie. Po takim charakterze poznaje się wielkich piłkarzy, do których z pewnością zalicza się Holender. Był i jest egoistą na boisku, ale to właśnie jedna z cech tych „wielkich”. Robben był z gatunku tych zawodników, którzy w pojedynkę potrafili rozstrzygnąć losy meczu. Potrafił wziąć na barki ciężar gry i przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Bawarczyków. Wystarczył jeden klasyczny zwód, jeden precyzyjny strzał i ponad 70 tysięcy kibiców zgotowało wrzawę na stadionie w Monachium. Przez dekadę dumnie reprezentował barwy mistrza Niemiec, mimo trudnego charakteru znakomicie odnalazł się na boiskach Bundesligi. Trenerzy tacy jak Louis van Gaal, Pep Guardiola czy Carlo Ancelotti mieli z nim problemy, jednak żaden nie miał wątpliwości co do jakości jaką Robben dawał drużynie.
***
Dzisiaj można się zastanawiać czy gdyby nie kontuzje i częste urazy dałby Bayernowi jeszcze więcej. Mimo czasu, który spędził w gabinetach lekarskich czy na różnego rodzaju zabiegach i tak potrafił wykrzesać maksimum ze swojego organizmu. Często prezentował się kilka klas wyżej niż młodsi i zdrowi koledzy z boiska. Momentami oczywiście mógł trochę odpuścić, mniej dyskutować z trenerami czy zbyt często wyrażać swoje niezadowolenie, gdy wcześniej opuścił boisko. Miał trudny, ale silny charakter, który doskonale wpisywał się w ideologię klubu z Monachium. Zostawił serce na boisku, poprowadził Bayern do triumfu w Lidze Mistrzów - dał kibicom wiele powodów do radości. Długo nie będzie takiego zawodnika na Allianz Arena. Wraz z ostatnim jego meczem zakończy się pewien rozdział w historii niemieckiego klubu. Trudny, momentami męczący, aczkolwiek piękny i niepowtarzalny. Arjen Robben to esencja hasła Mia San Mia. Holender na zawsze stał się Bawarczykiem.
------------------------
Arjen Robben
2000-2002 – Groningen (46 występów) – 8 bramek,
2002-04 – PSV Eindhoven (56) – 18,
2004-07 – Chelsea (67) – 15,
2007-09 – Real Madryt (50) – 11,
2009-18 – Bayern Monachium - ?
2003-17 – Reprezentacja Holandii (96) – 17,
Wybrane sukcesy:
-mistrzostwo Holandii (PSV) – 2002/03,
-mistrzostwo Anglii – 2004/05, 2005/06,
-mistrzostwo Hiszpanii – 2007/08,
Bayern Monachium:
-mistrzostwo Niemiec – 7x: 2009/10, 2012/13, 2013/14, 2014/15, 2015/16, 2016/17, 2017/18,
-Liga Mistrzów – 2012/13,
-Klubowe MŚ – 2013,
-Superpuchar Europy – 2013,
Reprezentacja Holandii:
-wicemistrz świata – 2010,
-brązowy medalista MŚ – 2014,
Wybrane indywidualne nagrody:
-Nagroda Johan’a Cruijff’a – 2003,
-Wicekról strzelców Bundesligi w sezonie 2014/15 – 17 goli,
-Gracz roku w Niemczech – 2010,
-Gracz roku wg magazynu „Kicker” – 2010.
-Drużyna roku UEFA – 2010 i 2014.
Mateusz Brożyna
Komentarze