Wczorajszy wieczór nie był przyjemny ani dla kibiców Bayernu Monachium, ani tym bardziej dla zawodników. Podopieczni Louisa van Gaala rozczarowali i po słabym spotkaniu ulegli drużynie Schalke 04 Gelsenkirchen 0:1. Bramkę na wagę awansu do finału zdobył Raúl González Blanco. Bawarczycy wyglądali na wyraźnie zmęczonych natłokiem ważnych meczów w ostatnich dniach. Była to pierwsze porażka od 20 lat na własnym boisku w tych rozgrywkach.
Jako pierwsi, bramce rywala zagrozili zawodnicy Felixa Magatha. Pierwszym ostrzeżeniem był nieudany wolej w wykonaniu Raúla w 14. minucie. Zaledwie chwilę później, 33-letni Hiszpan nie pomylił już się - po rzucie rożnym, w kierunku dalszego słupka piłkę głową uderzył Benedikt Höwedes, a dobrze ustawiony Raul dopełnił tylko formalności, głową pakując ją do siatki z najbliższej odległości. Thomas Kraft był bez szans. Do końca pierwszej połowy wydawało się, że Bawarczycy kontrolują grę i dłużej utrzymują się przy piłce. W żaden sposób nie przekładało się to jednak na sytuacje bramkowe.
Zmotywowani gospodarze rzucili się do odrabiania strat w drugiej połowie, ale swoich sytuacji nikt nie zdołał wykorzystać swoich sytuacji - ani Bastian Schweinsteiger, ani Arjen Robben, ani Toni Kroos, ani też Franck Ribery. Trudno dopatrywać się w tym wielkich zasług Manuela Neuera, ponieważ piłka zazwyczaj leciała w miejsce, gdzie stał golkiper Schalke. Ostatnie minuty meczu to desperackie ataki z Danielem van Buytenem ustawionym obok Mario Gomeza i Miro Klose. Jeszcze przed gwizdkiem kończącym spotkanie, kibice na Allianz Arena i przed telewizorami byli świadkami bardzo kontrowersyjnej sytuacji, kiedy boczny obrońca S04 - Atsuto Uchida - sfaulował w polu karnym Gomeza. Mimo licznych protestów piłkarzy FC Bayernu, sędzia pozostał niewzruszony, a jego gwizdek milczał.
"Taki jest futbol - jedna drużyna tylko się broni, kontratakuje i strzela bramkę" - podsumował van Gaal - "Graliśmy z sercami lwów w pierwszej połowie, ale zabrakło szczęścia. Powinniśmy dostać rzut karny."
Jeszcze przed rozpoczęciem, mecz został okrzyknięty pojedynkiem Kraft - Neuer. Chociaż trudno obwiniać Protza o utratę bramki, to jednak górą z tego pojedynku wyszedł Neuer, który miał mniej pracy niż jego przeciwnik po drugiej stronie boiska, ale jednak zachował czyste konto. Mimo to, kibice FCBM nie zmienią raczej swojego zdania w tej kwestii - cała Sud-Kurve stała murem za wychowankiem swojego klubu.
"Hazardzista, który postawił dziś wieczorem na Schalke wygrał sporo pieniędzy" - mówił po meczu dumny Magath - "Mogliśmy strzelić jeszcze jedną bramkę w pierwszej połowie, a w drugiej już tylko broniliśmy się".
"Miałem nadzieję, że Bayern nie będzie tak świeży, po dwóch ciężkich meczach. W związku z tym, to my zasłużyliśmy na zwycięstwo, mimo obrony w drugiej połowie" - dodaje były trener Bayernu.
"Jestem bardzo szczęśliwy" - wtórował swojemu przełożonemu Raúl - "Cała drużyna dała z siebie 100% na boisku. Duch w naszych zawodnikach był bardzo imponujący i jestem bardzo zadowolony z fanów. Oni są warci finału".
Swojego rozczarowanie nie krył po meczu prezes rady nadzorczej Bayernu - Karl-Heinz Rummenigge.
"Oczywiście, że jesteśmy zawiedzeni. Chcieliśmy zagrać w finale i obronić trofeum" - mówił rozgoryczony Kalle - "Prawdopodobnie byliśmy zbyt zachowawczy w pierwszej połowie. Znacznie lepiej wyglądało to w drugiej, ale zabrakło nam trochę szczęścia".
"Czasem trzeba zaakceptować porażki, nawet jeżeli jest to tak bolesne" - dodaje Rummenigge .
"Rozczarowanie jest olbrzymie, ponieważ straciliśmy szanse na finał" - przyznał po meczu kapitan Philipp Lahm - "Jeżeli Bayern nie wygra ani w DFB Pokal ani w Bundeslidze, to sezon można uznać za marny".
Trenera Bayernu mogą czekać teraz ciężkie dni. Wygląda na to, że zarząd będzie teraz uważnie obserwował kolejne wydarzenia.
"Mimo rozczarowania i wszystkich emocji, wciąż musimy zachować spokój i drużyna musi spróbować wygrać w sobotę" - zaznacza prezes rady nadzorczej - "Ważne jest, żeby w tym meczu pokazać reakcję, zdobyć punkty i spróbować wrócić na miejsce, które da nam awans do Champions League".
"Nie rozmawiam o trenerze i nikim innym w klubie" - odparł Kalle pytany o przyszłość Louisa van Gaala.
Wydaje się, że w zaistniałej sytuacji, Holender będzie chciał mocniej skupić się na rozgrywkach europejskich.
"Naszym celem będzie teraz drugie miejsce w Bundeslidze. No i wciąż jesteśmy w Lidze Mistrzów" - tłumaczy van Gaal.
"Ja po prostu wykonuję własną robotę i myślę, że robię to bardzo dobrze" - odpowiada trener na pytania o swojej przyszłości - "Takie decyzje należą do zarządu, a nie do mnie".
Finał dla zawodników Schalke znaczy wiele więcej, niż dla Bawarczyków. Bayern ma słaby sezon, ale podopieczni Magatha mają fatalny - odległe miejsce w lidze i nikłe szanse na miejsce w Lidze Europejskiej. Awans do finału był dla nich jedyną nadzieją na europejskie rozgrywki i godziwe pieniądze, który tak bardzo potrzebują. Ich przeciwnikiem w Berlinie będzie lokalny rywal - MSV Duisburg.
Komentarze