W maju 2012 roku na stadionie Allianz Arena w Monachium odbędzie się finał Pucharu (Ligi) Mistrzów. Co to oznacza dla rekordowego mistrza Niemiec FC Bayernu Monachium? Postanowiłem sprawdzić czy atut własnego boiska w finale Pucharu Mistrzów rzeczywiście pomaga w końcowym sukcesie.
W Monachium po raz czwarty będzie rozgrywany najważniejszy mecz w europejskiej piłce klubowej. Na stadionie Allianz Arena - po raz pierwszy. Wcześniej finały Pucharu Mistrzów odbywały się na Stadionie Olimpijskim w Monachium. Kolejno w 1979r., 1993r. i 1997r. Ciężko analizować rezultaty FC Bayernu w Pucharze Mistrzów we ww. latach. Gdy finał odbywał się w Monachium Bawarczycy w tych sezonach nie zagrali ani jednego spotkania w Pucharze Mistrzów! W 1979r. i 1993r. FC Bayern w ogóle nie występował europejskich pucharach. Natomiast w 1997r. nie obronił Pucharu UEFA odpadając w 1/32 finału z hiszpańską Valencia CF. Trudno w to uwierzyć tym bardziej, gdyż od 1967r. Duma Bawarii tylko trzykrotnie nie występowała w europejskich pucharach. W 1969r. oraz w latach, gdy finał odbywał się właśnie w Monachium (1979r., 1993r.). Aż 27-krotnie FC Bayern stawał w rywalizacji o klubowy Puchar Mistrzów jednak ani razu gdy finał odbywał się na jego stadionie. To fatum może się powtórzyć po raz kolejny w następnym sezonie. Miejmy nadzieję, iż ta prawidłowość zostanie przerwana i FCBM po wygranych kwalifikacjach zagra w Lidze Mistrzów.
Oprócz Monachium jeszcze dwa niemieckie miasta gościły dwie najlepsze klubowe drużyny starego kontynentu. Stuttgart w 1959r. i 1988r. oraz Gelsenkirchen w 2004r. Sześć finałów Pucharu Mistrzów na niemieckich boiskach pomogło tylko jednej niemieckiej drużynie osiągnąć końcowy sukces. W 1997r. trener Ottmar Hitzfeld triumfował z Borussią Dortmund w meczu z Juventusem Turyn na Stadionie Olimpijskim w Monachium. Na stadionie, gdzie prowadząc FC Bayern wygrał jeszcze wiele meczów. Poza tym sukcesem wyniki niemieckich drużyn, kiedy finał rozgrywany był w Niemczech są nader skromne. 1.FC Köln w 1979r. możliwość gry w „monachijskim finale” stracił w półfinale przegrywając z późniejszym triumfatorem - rewelacją w tamtym okresie - drużyną Nottingham Forest. Natomiast na ćwierćfinale swoją drogę do finałów w Stuttgarcie (1959r., 1988r.) kończyły odpowiednio Schalke 04 z Atletico Madryt oraz FC Bayern z Realem Madryt. Co ciekawe FC Bayern rok wcześniej (1987r.) będąc faworytem przegrał finał w Wiedniu z FC Porto. Warto odnotować jeszcze fakt, iż sezon 2003/2004, kiedy finał odbywał się w Gelsenkirchen, był jednym z najgorszych dla niemieckich klubów w europejskich pucharach w historii.
Lepiej wygląda pod tym względem sytuacja w nieistniejącym już Pucharze Europy Zdobywców Pucharów. W 1967r. w finale rozgrywanym w Norymberdze triumfował FC Bayern pokonując Glasgow Rangers. Natomiast w 1981r. w Düsseldorfie FC Carl Zeiss Jena oddał pola zaskakującemu triumfatorowi gruzińskiemu Dynamo Tbilisi.
W Pucharze UEFA - przemianowanym na Ligę Europy - dopiero od 2000r. finał rozgrywa się w formule jednego meczu. Wcześniej rozgrywano dwumecz na stadionach obydwu finalistów. Dzięki temu kibice z Mönchengladbach mogli się czuć najbardziej usatysfakcjonowani. Aż czterokrotnie mogli oglądać finał Pucharu UEFA. W 1973r. z Liverpool FC, w 1975r. z FC Twente Enschede, w 1979r. z Crvena Zvezda Belgrad i w 1980r. z Eintrachtem Frankfurt. Na marginesie fani Borussi Mönchengladbach cieszyli się także z udziału ich ukochanego klubu w rzymskim finale Pucharu Mistrzów w 1977r. z Liverpool FC. Pięć finałów europejskiego pucharu w ciągu siedmiu lat. Takiej passy nie miał żaden niemiecki zespół. Obecnie BMG zaciekle walczy o utrzymanie w 1.Bundelidze. Niezwykle udany dla niemieckich klubów był sezon 1979/1980 kiedy nie tylko wszystkie mecze finałowe Pucharu UEFA odbyły się w Niemczech, ale także wszystkie mecze półfinałowe (Frankfurt, Mönchengladbach, Stuttgart, Monachium). Niemieckie kluby zdominowały tamten sezon Pucharu UEFA. Co ciekawe cztery niemieckie kluby, które grały wtedy w półfinale Pucharu UEFA razem nigdy nie awansowały jednocześnie w jednym sezonie do choćby ćwierćfinału Pucharu Niemiec. Poza wspomnianym sezonie 1979/1980 kiedy finał rozgrywano formule mecz-rewanż niemieckie zespoły pięciokrotnie wygrywały i pięciokrotnie przegrywały całą rywalizację. Sukcesy niemieckich klubów pozwoliły gościć finał Pucharu UEFA w takich miastach jak: Mönchengladbach, Frankfurt, Hamburg, Köln, Leverkusen, Stuttagrt, Dortmund, Monachium, Gelsenkirchen.
Na pewno organizacja meczu finałowego europejskiego pucharu to prestiż dla miasta. Tworząc mapę Europy miast, które gościły finały europejskiego pucharu w Niemczech oprócz Monachium - co jest dla mnie trochę zaskakujące - w Niemczech wyróżniają się jeszcze Stuttgart i Gelsenkirchen. Wszystkie wymienione miasta gościły zarówno finał Puchar Mistrzów jak i finał Pucharu UEFA. Co prawda finał Pucharu UEFA nie został nigdy tym miastom przez UEFA przydzielony tylko wywalczony przez kluby, które na co dzień występowały na tych stadionach. Nie były to także te same stadiony np. w Gelsenkirchen Puchar UEFA grano na Parkstadion a finał Ligi Mistrzów już na supernowoczesnej Veltins-Arena. Jednak oczy największej europejskiej publiki były skierowane właśnie na te miasta, stadiony. Obecnie w Europie jest coraz więcej stadionów, które są gotowe gościć finał europejskiego pucharu. Infrastruktura polepsza się w całej Europie (choćby w Polsce w związku z organizacją Euro 2012) to pomimo, iż Niemcy dominują w dziedzinie stadionów finał europejskiego pucharu raczej rzadko będzie odbywał się u naszych zachodnich sąsiadów. Być może to niemieccy kibice będą jeździć na mecze finałowe europejskich pucharów do Polski. W końcu mamy, a raczej będziemy mieć nowoczesne stadiony o dużej pojemności w Posen, Danzig, Breslau, Warschau :P Chociaż w tej piłkarskiej materii nie musimy się już tak bardzo wstydzić.
Wracając jednak do tematu zainteresowania mojego felietonu. Gdy wprowadzono jeden mecz finałowy w Pucharze UEFA/Lidze Europy finał rozgrywany był w Niemczech dwukrotnie. W 2001r. w Dortmundzie i 2010r. w Hamburgu. W 2001r. BVB w ogóle nie występowała w europejskich pucharach. Do finału awansowała o rok za późno. W 2002r. po pięknym meczu przegrała końcową rywalizację z Feyenoordem. Mecz rozegrano… w Rotterdamie. Finał z 2001r. w Dortmundzie wcale nie był gorszy. FC Liverpool wygrał 5-4 z rewelacją rozgrywek Deportivo Alavés, które natomiast w półfinale dotkliwie w dwumeczu ograło 1.FC Kaiserslautern (5-1, 4-1). W 2010r. drużyna Hamburger Sport Verein zaprzepaściła możliwość gry finału na swoim stadionie odpadając w półfinale z rewelacją rozgrywek FC Fulham. Londyńskiej drużynie nie pomogło zapoznanie się z HSH Nordbank Arena, gdyż finał przegrała z Atletico Madryt. HSV podobnie jak BVB zmarnowały tym samym mimo szansy rozgrywania finałów na swoich stadionach okazję do skompletowania wszystkich trzech najważniejszych europejskich laurów (Puchar Mistrzów, Puchar Europy Zdobywców Pucharów, Puchar UEFA / Liga Europy). W Europie są tylko trzy takie kluby: Juventus Turyn, Ajax Amsterdam, Bayern Monachium. Niektórzy zaliczają do tego grona FC Barcelonę jednak Pucharu Miast Targowych, który Duma Katalonii zdobyła nie można traktować jako typowego protoplastę Pucharu UEFA. W związku z likwidacją PEZP szansę na wspominany komplet mają jeszcze tylko zdobywcy PEZP. Dwa z trzech trofeów mają na swoim koncie: BVB, HSV, Valencia CF, FC Barcelona, Anderlecht Bruksela, AC Milan, Manchester United, Tottenham Hotspur i AC Parma. Oprócz BVB i HSV najbliżej tego osiągnięcia była Valencia CF, która dwukrotnie rok po roku przegrywała finał Pucharu Mistrzów. W 2000r. z Realem Madryt, a w 2001r. z FC Bayernem. HSV i BVB przegrały finał Puchar UEFA w formule dwumeczu odpowiednio z IFK Goteborg i Juventusem Turyn czyli grając jeden mecz u siebie. Możliwości z 2001r. i 2010r. także niestety nie wykorzystały. Los dał im naprawdę dużo okazji.
Rezultaty niemieckich drużyn nie napawają optymizmem względem finału na Allanz Arena i FC Bayernu. Reasumując żadna niemiecka drużyna nie zdobyła trofeum na własnym stadionie. BVB wygrała finał Ligi Mistrzów w 1997r. w Monachium. FCBM wygrał finał Pucharu Europy Zdobywców Pucharów w 1967r. Norymberdze. Na FC Bayern trzeba jednak patrzeć „szerzej”, bardziej jako klub europejski. W całej historii istnienia Pucharu Mistrzów 10-krotnie do finału dociera drużyna, która na mecz finałowy nie musiała wyjeżdżać ze swojego kraju. Były to lata: 1956 (Paryż, Real Madryt - Stade de Reims 4:3), 1957 (Madryt, Real Madryt – Fiorentina 2:0), 1965 (Mediolan, Inter Mediolan – Benfica Lizbona 1:0), 1968 (Londyn, Manchester United - Benfica Lizbona 4:1 po dogrywce), 1972 (Rotterdam, Ajax Amsterdam - Inter Mediolan 2:0), 1978 (Londyn, FC Liverpool - FC Brügge 1:0), 1984 (Rzym, FC Liverpool – AS Roma 1:1 k. 4:2), 1986 (Sewilla, Steaua Bukareszt - FC Barcelona 0:0 k. 2:0), 1996 (Rzym, Juventus Turyn – Ajax Amsterdam 1:1 k. 4:2), 1997 (Monachium, Borussia Dortmund – Juventus Turyn 3:1), 2011 (Londyn, Manchester United – FC Barcelona). Rozumiem, iż kibice mogą się czuć nieswojo na stadionie ligowego rywala jak choćby kibice BVB na finale w Monachium w 1997r. Piłkarze jednak powinni być jeszcze bardziej zmotywowani możliwością świętowania na terenie swojego ligowego rywala. „Krajowy stadion” pomógł w 7 na 10 przypadków w końcowym sukcesie w Pucharze Mistrzów. Warto odnotować, iż z trzech niepowodzeń „krajowej drużyny” dwa to zasługa konkursu rzutów karnych czyli niejako loterii, a jeden to pierwsza edycja PEMK, kiedy triumfował - wtedy poza konkurencją – Real Madryt.
W dzisiejszych czasach, gdy układ z Schengen pozwala swobodnie poruszać się po krajach, które zawarły ten układ sytuacja uległa kompletnej zmianie. Kibicom BVB w teorii łatwiej było dostać się na finał do Rotterdamu (2002r.) niż do Monachium (1997r.). Inny przykład to polsko-ukraińskie Euro 2012. Odległości względem miast gospodarzy są ogromne. Lwów jest stosunkowo bliżej polskich miast gospodarzy niż tych ukraińskich.
Tylko trzykrotnie finalista Pucharu Mistrzów grał stricte na własnym stadionie. W 1957r. Real Madryt – jak już wcześniej wspomniałem - ówczesny hegemon dopełnił formalności na własnym stadionie w meczu z Fiorentiną. W 1965r. Inter Mediolan na własnym stadionie obronił trofeum pokonując lizbońską Benficę. Natomiast w 1984r. atut własnego stadionu nie pomógł graczom AS Romy, którzy przegrali po konkursie rzutów karnych z ekipą The Reds z Liverpoolu.
UEFA najczęściej przyznawała prawo organizacji meczu finałowego - co może się okazać zaskakujące względem dzisiejszej infrastruktury sportowej - Włochom. Aż 8-krotnie. Zestawienie: 8 razy - Włochy, 7 - Niemcy, Hiszpania, Anglia, 5- Francja, 4 - Holandia, Belgia, Austria, 3 - Szkocja, Grecja, 1 - pięć innych państw. Przechodząc do konkretów UEFA najczęściej przyznawała prawo organizacji meczu finałowego stolicy Wielkiej Brytanii. 28 maja br. finał LM w Londynie odbędzie się po raz szósty. Zestawienie prezentuję się następująco: 6 razy - Londyn, 5 – Paryż, 4 - Rzym, Monachium Madryt, Bruksela, Wiedeń, 3 - Glasgow, Ateny, Mediolan, 2 - Amsterdam, Stuttgart, Rotterdam, Barcelona, 1 – dziewięć innych miast. Angielskie zespoły wielokrotnie zdobywały Puchar Mistrzów, ale w historii najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek na próżno szukać zdobywcy z Londynu! Nigdy w historii londyńska drużyna nie zdobyła Pucharu Mistrzów. Nawet Nottingham Forest, które z Mistrzostwa Anglii cieszyło się tylko raz, Puchar Mistrzów wznosiło do góry w geście triumfu, aż dwukrotnie! Rzecz bez precedensu w europejskich pucharach. Choć blisko przebicia angielskiej drużyny był niemiecki Bayer Leverkusen, który o mały włos szczyciłby się wygraniem „Pucharu Mistrzów” nigdy nie zaznając smaku Mistrzostwa Niemiec. Wydawało się, iż obecny sezon przełamie złą passę londyńczyków. W końcu finał odbędzie się na Wembley, a w szranki o zwycięstwo w Lidze Mistrzów stanęły rekordowo, aż trzy londyńskie kluby: Chelsea, Arsenal i Tottenham Hotspur. Po raz kolejny pogodził ich Manchester United, który ma szanse zdobycia trofeum, który już raz zdobył w meczu finałowym w Londynie w 1968r. Na marginesie dodam, iż „londyński sukces” powtórzył FC Liverpool w 1978r.
Ciekawym przykładem mogą być także mediolańskie kluby, które na co dzień występują na tym samym stadionie. Inter Mediolan obronił tytuł najlepszej drużyny klubowej w 1965r. na własnym stadionie. Z drugiej strony AC Milan sztuka obrony trofeum na włoskim stadionie nie udała się dwukrotnie. W 1970r. (Mediolan) i 1991r. (Bari). Sukces Interu Mediolan powiódł się także Realowi Madryt (w Madrycie), FC Liverpool (w Londynie) oraz Ajaxowi Amsterdam (w Rotterdamie). Jako ciekawostkę podam iż szansy obrony trofeum na stadionie znienawidzonego rywala nie wykorzystały zarówno Realowi Madryt (w Barcelonie) jak i FC Barcelonie (w Madrycie). Drużyny odpadły już we wcześniejszych fazach rozgrywek.
Przykładów jest oczywiście więcej. Wiele nie zbyt optymistycznie nastrajających. Choćby w pozostałych europejskich pucharach. Pierwszy, który przychodzi mi do głowy to porażka Stortingu Lizbona w finale Pucharu UEFA z CSKA Moskwa na nowo wybudowanym z myślą o Euro 2004 własnym stadionie. Dla ciekawskich załączam plik z wykazem finał/zwycięzca/pokonany europejskich pucharów.
FC Bayern Monachium wygrał Puchar Zdobywców Pucharów w Norymberdze natomiast Puchar UEFA częściowo w Monachium (formuła finału mecz-rewanż). Sukcesy w Pucharze Mistrzów nie da się powiązać z miejscem meczu finałowego. FC Bayern przegrywał w Rotterdamie, Wiedniu, Barcelonie i Madrycie. Natomiast wygrane wiążą się z finałami w Brukseli (finał rozegrano dwukrotnie, w powtórce FCBM pokonał Atletico Madryt już wyraźnie), Paryżu, Glasgow i Mediolanie. Z obu porażek nie powinno się wyciągać pochopnych wniosków. W Barcelonie FCBM miał ogromnego pecha, natomiast w Madrycie Inter Mediolan był po prostu drużyną lepszą.
I tu kryję się sedno sprawy. Pisząc ten felieton doszedłem do wniosku, iż rozważania niniejszego felietonu nie mają najmniejszego sensu. Wygrywa po prostu bardzo silna drużyna, której także dopisze szczęście. Jeżeli obrona FCBM będzie nadal niweczyć starania najlepszej ofensywy w 1.Bundeslidze (FCBM strzelił najwięcej goli w sezonie, sukces BVB wynika głównie z małej liczby straconych goli) to upragnionego finału na stadionie Allianz Arena nie będzie. Wiele klubów planowało już wcześniej triumf na własnych śmieciach. Udało się tylko dwukrotnie i to w bardzo odległych czasach. Co ciekawe były to obrony tytułu najlepszej drużyny klubowej na starym kontynencie Już w dzisiejszych realiach sukcesów prezesów klubowych Realu - Santiago Bernabéu i Interu - Angelo Moratti’ego nie byli w stanie powtórzyć Florentino Pérez i Massimo Moratti. O ile klęska Interu Mediolan w 2001r. (przegrane kwalifikacje z szwedzkim Helsingborgs IF) obeszła się bez echa to już absencja Realu Madryt „madryckim finale” w 2010r. była szeroko komentowana. Wielcy niechciani w ekipie Królewskich mogli czuć ogromną satysfakcje. Wesley Sneijder i Arjen Robben dobitnie pokazali swoim występem w meczu finałowym Pucharu Mistrzów Inter Mediolan – Bayern Monachium, że za szybko skreślono ich w Madrycie.
Czy marzenie Uli Hoeneß’a i spółki oraz wszystkich fanów Bawarczyków ma szansę się spełnić? Oczywiście, że tak. Na pewno wszyscy kibice FCBM w to wierzą. Musi zostać spełnionych wiele czynników. Najważniejszym jest wzmocnienie linii defensywnej. Jak pokazuje historia w przeciwieństwie do mistrzostw świata bycie gospodarzem finału Pucharu Mistrzów nie jest wcale atutem zespołu-gospodarza. Jednak wizja zwycięstwa FC Bayernu na własnym stadionie w Lidze Mistrzów tuż przed polsko-ukraińskimi finałami piłkarskiego EURO 2012: piękna sprawa. W końcu pomarzyć wolno. I warto.
Z kibicowskim pozdrowieniem
batman4ever
Komentarze