Ottmar Hitzfeld zacisnął obie pięści i podskoczył energicznie z ławki, kiedy jego drużyna zdobyła w Madrycie gola na 2:3. Mimo porażki "Generał" będzie pozytywnie wspominał swój powrót do Ligi Mistrzów w roli trenera: - To było coś nieprawdopodobnego, klasyk. Po raz ostatni Hitzfeld prowadził zespół w Lidze Mistrzów 10 marca 2004 roku. Oczywiście był wtedy szkoleniowcem Bayernu i również jego podopieczni grali z Realem na Santiago Bernabeu.
- Pomyślałem: to niemożliwe. Stoję tutaj, na stadionie Santiago Bernabeu. Jeszcze trzy tygodnie jeździłem sobie spokojnie na nartach w Engelbergu, a teraz wracam europejską scenę piłki nożnej - zdradzał swoje wrażenia Hitzfeld.
Także gracze Realu docenili, że ten wieczór był szczególny dla Hitzfelda. Po ostatnim gwizdku Raul, Ruud van Nistelrooy i David Beckham podeszli do trenera Bayernu, żeby podać mu rękę. - To było świetne przeżycie - przyznał Hitzfeld.
To było ciężkie 90 minut dla niego. Siedział zamyślony na ławce rezerwowych, ale także często wstawał, wydawał piłkarzom polecenia taktyczne, było widać, że bardzo przeżywa wydarzenia boiskowe. Oliver Kahn uważa, że przy stanie 1:3: - Hitzfeld pozytywnie wpłynął na drużynę.
58-latek zdradził też, co powiedział w przerwie meczu swoim zawodnikom: - Pomyślałem w przerwie: "Co tu jest grane? Wszyscy siedzą w szatni tak jakbyśmy już odpadli z Ligi Mistrzów. Nie może tak być! Jeszcze 3/4 pojedynku przed nami!" Powiedziałem drużynie, że nie ma powodów, żeby spuszczać głowy w dół. Musimy tylko włożyć w grę więcej serca, wchodzić częściej w pojedynki i wcześniej przeszkadzać przeciwnikowi w rozgrywaniu akcji.
Uwagi trenera poskutkowały na piłkarzach. Dzięki konsekwentnej postawie w drugiej połowie udało zdobyć się bardzo ważnego gola na 2:3. - Powrót do Ligi Mistrzów kosztował mnie dużo stresu, jednak ta praca właściwie daje mi radość - podsumował Hitzfeld.
Źródło: fcbayern.de
Komentarze