W nadchodzącym sezonie 2022/23 niemiecka Bundesliga ma wielkie powody do dumy, jeśli mowa o europejskich pucharach (Liga Mistrzów, Liga Europy oraz Liga Konferencji).
Dzięki wygranej Eintrachtu Frankfurt w Lidze Europy w minionym sezonie, podopieczni Adiego Huettera zagrają w nadchodzącej edycji Ligi Mistrzów u boku Bayernu Monachium, Bayeru 04 Leverkusen, Borussii Dortmund oraz RB Lipsk.
Ponadto w pozostałych europejskich pucharach ujrzymy jeszcze Union Berlin i SC Freiburg (Liga Europy) oraz 1. FC Koeln (kwalifikacje do Ligi Konferencji).
Mimo wszystko niemiecka piłka ma powody do obaw, zwłaszcza mając na uwadze bogate kluby z innych lig, które mogą liczyć na gigantyczne wsparcie inwestorów z arabskich krajów czy też USA. Ostatnie swoje obawy o przyszłość BL w wywiadzie dla „NOZ” wyraził honorowy prezydent FCB, czyli Uli Hoeness.
− Niepokoi mnie rozbieżność między niemiecką piłką, francuską piłką z wyjątkiem Paris Saint-Germain i w pewnym stopniu włoską piłką a krajami, które dysponują miliardami dolarów pochodzących przede wszystkim z pieniędzy arabskich, ale także amerykańskich – powiedział Hoeness.
− Jeśli Bundesliga - nie dotyczy to Bayernu Monachium - nie pomyśli o rozwiązaniu zasady 50+1, to na dłuższą metę będziemy mieli duże problemy z utrzymaniem się na arenie międzynarodowej – podsumował Uli Hoeness.
REKLAMA
Jako ciekawostkę warto podkreślić, że w ostatnim sezonie Bayern jako mistrz Niemiec z tytułu praw telewizyjnych otrzymał tyle samo środków (mniej niż 100 milionów euro), co ostatnia drużyna w angielskiej Premier League.
Komentarze