Ten kto oglądał mecz z Interem Mediolan na pewno widział, że gdy w 84. minucie chamskie uderzenie łokciem Willlyego Sagnola przez Fabio Grosso zostało ukarane czerwoną kartką, na ławce Bayernu rozpętała się prawdziwa burza. Wściekły Uli Hoeness został wyrzucony z ławki rezerwowych na trybuny za opuszczenie strefy trenerskiej i obrażenie Nerazzurich.
Wcześniej także czerwoną kartkę za drugą żółtą otrzymał Zlatan Ibrahimovic, który tego wieczora również "imponował" twardymi wejściami. - Sposób, w jaki zagrał dzisiaj Inter, był nie w porządku - mówił po meczu trener Felix Magath.
Menedżer Bayernu, Hoeness okazał swe niezadowolenie w bardziej widowiskowy sposób. W 84. minucie nie mógł już utrzymać nerwów na wodzy i arbiter wskazał mu drogę na trybuny, podobnie jak asystentowi trenera Interu, Sinisie Mihajlovicowi. - Po raz pierwszy w moim życiu zostałem odesłany na trybuny - mówił po meczu Hoeness w rozmowie z telewizją Premiere i wyjaśniał, co takiego zrobił, żeby zarobić sobie u sędziego na taką decyzję.
- Opuściłem strefę trenerską i dość mocno wyzwałem oficjeli Interu. Kiedy zobaczyłem jak Sagnol leży puściły we mnie zabezpieczenia - już wcześniej miało to miejsce, gdy widziałem kryminalny faul Marco Materazziego na Lucio, którym chciał złamać mu nogę. Muszę bronić swoich graczy w takich sytuacjach i dlatego znieważyłem wszystkich przedstawicieli Interu, którzy stali mi na drodzę - mówił Hoeness.
Menedżer Mistrza Niemiec nie obawia się dalszych represji ze strony UEFA: - Mam nadzieję, że zwycięży w tym wypadku sportowy duch. Byłoby lepiej, gdyby zrozumiał to też sędzia. Jeśli zostanę ukarany finansowo to chętnie zapłacę.
Źródło: fcbayern.de
Komentarze