Od dziś do treningów powraca Valérien Ismaël (32), a wraz rozpoczyna się jego walka o jego przyszłość w szeregach rekordowego Mistrza Niemiec. Obrońca ten musi jak najszybciej dojść do siebie, aby jego kontrakt (ważny do lipca 2008) został możliwie jak najszybciej przedłużony. Rozpoczynamy obliczanie, a przez nie wielką presję na tego Francuza.
Ismaël wobec gazety BILD – Oczywiście, że stawką jest moja zawodowa przyszłość, jednak mimo
wszystko nie chcę wywołać u siebie stresu. Ostatnio miałem po prostu wielkiego
pecha. Przecież nie grałem poprzez moją słabą grę. Miałem ciężka kontuzje. Nie
płaczę jednak nad swoim losem, a po prostu to akceptuję.
Po tym, jak Ismaël nie mógł grać w całym zeszłym sezonie z powodu złamania piszczela, w tym sezonie udało mu się zagrać raz – w amatorskiej drużynie w lidze regionalnej przeciwko Unterhaching.
Trzy tygodnie temu przeszedł on kolejną operację, tym razem
kolana. Teraz Francuz próbuje kolejny raz – cieszę
się, że wraz z drużyną mogę dziś stać na boisku. Mam nadzieję, że będzie to
pierwszy krok w lepszy czas. Chcę najszybciej jak się da grać.
Stawką walki są chociażby argumenty w walce o nowy kontrakt. Jak do tej pory nie było żadnych rozmów z kierownictwem. Ismaël mimo wszystko
mówi – nie jestem w sytuacji bez wyjścia.
Dojdę w pełni do siebie znów zacznę grać, jeśli nie tu, to gdzie indziej. Z
chęcią zostałbym dłużej w Monachium, jeśli to jednak się nie uda, to muszę się rozejrzeć
za czymś innym.
Możliwe iż na północy. W Bremie zbudował on sobie dom, w
którym chce wraz ze swoja dziewczyną Karo zamieszkać po zakończeniu kariery.
Zakończeniu, który jego zdaniem jest sprawą odległa – Jest dla mnie za wcześnie na koniec. Myślę, że przede mną jest jeszcze
wiele lat gry w profesjonalnej piłce. Mam wystarczająco silną psychikę.
I właśnie to chce
on dziś udowodnić. Rozpoczynamy odliczanie…
Źródło: bild.de
Komentarze