DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Juan Bernat czyli spadek po Guardioli

fot.

Hiszpan Juan Bernat dołączył do Bayernu Monachium w 2014 roku, jeszcze na życzenie Pepa Guardioli ówczesnego szkoleniowca Bawarczyków. Od tamtego momentu wiele się zmieniło.

W momencie gdy Bernat zawitał na Allianz Arena z drużyny Valencii, monachijczycy przechodzili „katalońską transformację” pod rządami byłego opiekuna FC Barcelony. W czasie rządów Guardioli w stolicy Bawarii pojawili się m.in. Thiago Alcantara (Blaugrana), Xabi Alonso (Real Madryt) i właśnie 25-latek, który wcześniej występował w ekipie „Nietoperzy”. Przez chwile mówiło się nawet o „inwazji z La Liga”, która nawiedziła Monachium. W sumie do dzisiaj ciężko jest zrozumieć decyzję Katalończyka odnośnie pozyskania Bernata. Od początku przymierzany był jako solidne zastępstwo dla często eksploatowanego Austriaka Davida Alaby. Jeszcze za kadencji Guardioli mógł liczyć na miejsce w pierwszej jedenastce, albo przynajmniej często otrzymywać szansę na grę w mniej ważnych spotkaniach. Tak naprawdę skończyło się na „solidności” i niczym poza tym. Bernat wszedł w buty przeciętnych zmienników, którzy są w stanie zastąpić podstawowych piłkarzy, ale jest to w pewnym sensie obarczone ryzykiem. Chyba do końca życia zostanie mi w pamięci pamiętna szarża przeciwko Leo Messiemu w półfinale Ligi Mistrzów w sezonie 2014/2015 kiedy to Bayern przegrał na Camp Nou z Barceloną 3:0. Mimo braków kadrowych Bawarczycy zaprezentowali się z całkiem przyzwoitej strony, jednak można było wtedy ustrzec się pewnych błędów, które bezlitośnie wykorzystali gospodarze (w szczególności jeśli ma się w składzie Messiego) przybliżając się do finału Champions League.

REKLAMA


Bernat był jednym z tych, którzy zawinili tamtejszego wieczoru - jednak jego błędy w obronie, złe decyzje tylko potwierdziły, że jego pobyt w Bayernie to tylko i wyłącznie zasługa Guardioli. Takich spotkań w wykonaniu byłego obrońcy Valencii było przynajmniej kilka. Kolejny popis mogliśmy doświadczyć w miniony weekend przeciwko drużynie RB Lipsk, gdzie mimo fatalnej postawy całego zespołu Bayernu 25-latek wypadł jeszcze gorzej niż się wydawało. Jeśli chodzi o jego umiejętności czysto piłkarskie osiągnął po prostu maksimum. Ostatnia niedziela i kolejka ligowa przeciwko Bykom dogłębnie pokazała, że niektórzy piłkarze, w tym Bernat nie są w stanie dźwignąć ciężaru z koszulką Bayernu. Szczególnie słabą stroną hiszpańskiego piłkarza są pojedynki jeden na jeden i te nieszczęsne dośrodkowania. Zawodnik z tego typu umiejętnościami próbujący wygrać rywalizację z nieobliczalnym Messim to meczowe „samobójstwo”. Sam fakt, że Guardiola ściągnął Bernata do Monachium było zdziwieniem – rzeczywiście, może w Valencii prezentował całkiem niezły poziom, ale z drugiej strony „Nietoperze” chwilowo swoje sukcesy mają dawno za sobą… Techniczna piłka jaką prezentowała Barcelona Guardioli i do tego odpowiednio dostosowani gracze, nijak miało się do kadry jaką Katalończyk posiadał w Bayernie. Jeśli ściągnięcie Thiago czy Alonso jeszcze jakoś opłaciło się Bayernowi, aczkolwiek tutaj też głosy są podzielone – to pozyskanie Bernata do tego typu prowadzenia piłki okazało się kompletną klapą. Mecz w Lipsku kolejny raz pokazał, że 25-latek nie sprawdza się w meczach „podwyższonego ryzyka” (tutaj akurat ze względu na sytuację punktową w tabeli był to bardziej mecz o prestiż) – stąd „Kicker” był bezlitosny oceniając występ obrońcy Bayernu na – 5.

***


W stolicy Bawarii Juan Bernat rozpoczął swój czwarty rok przygody z mistrzem Niemiec. Z „pozostałości” po Pepie Guardioli został już tylko on i Thiago Alcantara (gdyby nie te kontuzje!). Za Carlo Ancelottiego rozegrał na boisku ponad 1235 minut i dobre mecze w jego wykonaniu moglibyśmy policzyć na placach jednej ręki. Teraz pod wodzą Juppa Heynckesa spędził na murawie o ponad połowę mniej czasu – 540 min. Do dzisiaj zapadło mi w pamięci tylko jego nieszczęsne spotkanie z FC Barceloną i ostatnia porażka w Lipsku. Przez cztery lata udowodnił, że nie nadaje się na grę w Bayernie. Bardziej solidny zmiennik w stylu Chorwata Daniela Prjanića (2009-2012) niż kreatywny zawodnik, na którym kolejni trenerzy mogliby skorzystać. Bliżej do zmiany klubu niż pozostania w Monachium.


Mateusz Brożyna

REKLAMA
Źródło: własne
Broqu

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...