Sobota, jest godzina 15.10 na Allianz-Arena: Michael Rensing strzela na bramkę Olivera Kahna na rozgrzewce. Jednego ze strzałów Kahn nie jest w stanie złapać, piłka ląduje na jego prawym oku, "Olli" pada na murawę "trupem", po czym wstaje z "fioletową pamiątką" pod okiem.
Fizjoterapeuta Wolfgang "Atze" Gebhardt nie ma żadnych wątpliwości: Kahn mecz z Arminią obejrzy z trybun.
"Olli" wraca do szatni z woreczkiem lodu przyłożonym do rany. "Gra z tym jest zbyt niebezpieczna. To był pech, może powinienem w przyszłości rozgrzewać się w szatni?"- żartował Kahn.
O 15.33 36-letni Kahn siedział już na trybunie Allianz-Arena i oglądał swoich kolegów w akcji. W bramce stanął Rensing, który pod okiem miał... również fioletowe "limo", z tym że dużo mniej okazałe niż te należące do Kahna.
Uli Hoeness powiedział po meczu: "Dobrze, że Oliver nie zagrał. Ryzyko w tej sytuacji byłoby idiotyczne."
Czy pech wreszcie opuści Olivera Kahna?
Źródło: www.bild.de
Komentarze