Od zwolnienia Carlo Ancelottiego minął już tydzień a w Bayernie Monachium dalej nie podjęto decyzji kto podejmie się dość trudnego zadania - „ratowania” sezonu 2017/18.
Po przegranej w Paryżu włodarze zwolnili Włocha. Do dzisiaj powstało wiele teorii spiskowych na ten temat: zła atmosfera w szatni, kiepskie treningi albo ich brak, wypalenie trenera. Można tak wymieniać sporo liczbą argumentów dotyczących tego wydarzenia. Każdy kibic wie, że w Monachium przestało być kolorowo i zaczął się „poważny” kryzys a nie tylko puste frazesy, że forma przyjdzie na wiosnę itd. Tak naprawdę w tej chwili ciężko sobie to wszystko wyobrazić by nagle Bayern zaczął grać jak należy i strzelać bramki na zawołanie. W tej chwili drużyna jako kolektyw nie istnieje. Bardziej przypomina to zlepek piłkarzy, którzy spotkali się tydzień przed meczem by chwile wspólnie potrenować i spróbować ugrać jakiś korzystny wynik. Szczerze to dawno nie pamiętam tak słabo grającego FCB. Nie wiem czy nawet mecz przeciwko Herthcie Berlin nie był jednym z najgorszych jaki oglądałem. Trochę przypomniało mi się to spotkanie za Van Gaala kiedy to Bawarczycy prowadzili z Kolonią by ostatecznie przegrać, co też w konsekwencji zaważyło na posadzie Holendra. Te czasy wróciły ponownie.. Wolfsburg miał być wypadkiem przy pracy by roztrwonić przewagę, jak się okazało wyjazd do Berlina potoczył się podobnie. Sam „tymczasowy” trener Willy Sagnol stwierdził, że Bayern już nie jest najsilniejszą drużyną w Niemczech. Smutne ale prawdziwe..
W tej chwili toczą się dysputy kto ewentualnie mógłby poprowadzić Bayern w najbliższych miesiącach. Wiele opcji jest branych pod uwagę: trener do końca sezonu (Jupp Heynckes) i nowa kampania pod wodzą innego szkoleniowca (wybór pada na Juliana Nagelsmanna). Czy może od tej chwili Thomas Tuchel i gramy dalej normalnie. Jednak jak pokazują ostatnie dni nie jest to wcale takie proste. Włodarze Bayernu mają nie lada problem. Jak donoszą media konflikt jest na samej górze co skutkuje przedłużającą się decyzją o wyborze szkoleniowca. Na dzień dzisiejszy legenda trenerki Bayernu Jupp Heynckes miałby poprowadzić Bawarczyków. W internecie burza na temat potencjalnego wyboru, a tego powinniśmy dowiedzieć się na dniach. Sam nie jestem do końca przekonany czy to dobry wybór, a nie lepiej postawić na Tuchela/Nagelsmanna i dać szansę młodej szkole trenerskiej. Problemem jest też oczywiście fakt, że Bayern niestety wypadł z top 3 w Europie. Podejrzewam, że nawet w tej chwili ciężko byłoby nam powalczyć o pierwszą piątkę. To wpływa na wybór szkoleniowca bo telefon z Monachium nie robi już wrażenia na czołówce światowych trenerów. Wydaje mi się, że na tę chwilę Bayern przestał być „kuszący” jako pracodawca. Większość jest zatrudniona a wybór tych co są na „bezrobociu” jest ograniczony. Do tego dochodzą wymagania zarządu Dumy Bawarii – najlepiej Niemiec, najlepiej żeby znał kulturę Bayernu, najlepiej żeby był od Nas, miał DNA Bawarczyków. Widzieliśmy próbkę umiejętności zespołu pod opieką Sagnola.. nie wyglądało to dobrze, a sądzę że w szatni było podobnie.
Z ciekawości popatrzyłem na rynek trenerski odnośnie dostępności potencjalnych kandydatów tylko i wyłącznie z Niemiec. Wybór jest bardzo ograniczony, do tego niektórzy byliby dla wielu totalną abstrakcją: T. Tuchel, B. Labbadia, A. Schubert, M. Weinzierl, T. Schaaf, A. Veh, B. Schuster, S. Effenberg, Ch. Daum. Jest jeszcze trochę nazwisk, ale to tylko najbardziej rozpoznawalni jeśli chodzi o Bundesligę. W tej chwili jest już tyle „przecieków” z mediów, że ustalenie kto mógłby być kandydatem na opiekuna FCB nie ma sensu. Jupp Heynckes ma być lekarstwem na całe zło jakie dotknęło Bayern w ostatnich tygodniach. Dobrze, że trwa przerwa reprezentacyjna i włodarze klubu mają czas by jakoś zażegnać kłopoty w Monachium. Oby tylko Bayern nie ucierpiał na tym bo przecież sezon w pełni i nic nie jest stracone. Karuzela trwa..
Mia San Mia
MB
Komentarze