Jeszcze do niedawna spekulowało się, że Bayern Monachium w trwającym obecnie letnim okienku transferowym będzie chciał pozyskać młodego tureckiego defensora, a będąc dokładniejszym Ozana Kabaka.
Niektóre media w pewnym momencie były już niemalże pewne, że Ozan Kabak wybierze grę dla Bayernu Monachium, który po odejściu Matsa Hummelsa chciał rzekomo załatać dziurę na środku obrony, zwłaszcza że klub miałby też opuścić Jerome Boateng.
Rzeczywistość okazała się jednak inna, albowiem Turek zdecydował się na ekipę Schalke 04 Gelsenkirchen. Klub z Zagłębia Ruhry za środkowego defensora zapłacił w sumie 15 milionów euro, czyli tyle ile wynosiła klauzula odejścia zawarta w jego umowie z VfB Stuttgart.
Mając na uwadze wielki potencjał i talent Kabaka, ekipa „Die Koenigsblauen” postanowiła się zabezpieczyć – według niemieckiego magazynu „Kicker” w kontrakcie 19-latka znajduje się zapis o klauzuli odejścia w wysokości 50 milionów euro.
Kiedy już ogłoszono przenosiny Ozana na Veltins Arenę, to niektóre media zaczęły spekulować, że w transferze tym swoje „palce maczał” Bayern Monachium, podobnie jak było to w przypadku zakupi Serge’a Gnabry’ego przez Werder Bremę w 2017 roku z Arsenalu.
Mimo różnych plotek dyrektor sportowy Schalke 04 – Jochen Schneider – kategorycznie zdementował owe pogłoski jakoby „Bawarczycy” mieli coś do czynienia z przenosinami Turka do Gelsenkiechen. Warto wspomnieć, że dwa lata temu Frank Baumann (dyrektor sportowy bremeńczyków) również powtarzał podobne słowa w przypadku Gnabry’ego.
Komentarze