W swoim ostatnim meczu o stawkę, podopieczni Juliana Nagelsmanna mierzyli się na wyjeździe z drużyną Borussii M’Gladbach (na Borussia-Park w Moenchengladbach).
Niestety, ale mistrzowie Niemiec nie zdołali zdobyć nawet jednego punktu i zostali pokonani przez klub z Nadrenii Północnej-Westfalii 2:3… Warto jednak wspomnieć, że na początku spotkania kontrowersyjną czerwoną kartkę ujrzał Dayot Upamecano.
Po ostatnim gwizdku na temat całej sytuacji z rzekomym faulem Francuza i decyzją sędziów o wyrzuceniu defensora z boiska, wypowiedział się Joshua Kimmich. Niemiec podkreślił, że cała sytuacja była przełomowa dla przebiegu meczu, dlatego też jego zdaniem arbiter powinien na własne oczy zobaczyć sytuację na ekranie.
− Moje wrażenie na boisku było już takie, że Plea zmniejszył prędkość i szukał faulu. Nie miałem wrażenia, że on naciera na bramkę. Piłka była już bardzo daleko i trudno byłoby ją sięgnąć. A jeśli już, to Yann mógł jeszcze interweniować – powiedział Kimmich.
− Niezależnie od tego, czy go uderzył, czy nie, nie wiem, czy wtedy trzeba dać czerwoną. Jasne, Upa był naszym ostatnim zawodnikiem z pola, ale biorąc pod uwagę fakt, że zagrywa piłkę tak daleko z boku, przynajmniej chciałbym, żeby sędzia to zobaczył – dodał.
− Ta sytuacja była przełomowa dla przebiegu meczu. Ostatnio ma się wrażenie, że decyzje są dyktowane 50-50 przeciwko nam – podsumował Joshua Kimmich.
REKLAMA
Czerwona kartka Dayota Upamecano sprawia, że opuści on na pewno nadchodzący pojedynek ligowy z Unionem Berlin (26 lutego). Nie można jednak wykluczać, że Sąd Sportowy DFB może nałożyć na Francuza jeszcze surowszą karę za tak „brutalny faul”.
Komentarze