Już w 7. minucie Mark van Bommel podszedł do Thomasa Krafta, żeby złożyć mu pierwsze gratulacje. Żółtodziub doskonałym wybiciem umożliwił Thomasowi Müllerowi dojście do pozycji strzeleckiej i otwarcie wyniku w meczu przeciwko Wolfsburgowi. Tak zaczął się wieczór, który należał do wychowanka Bayernu!
"Uważam, że odwaliłem dziś trochę dobrej roboty" - mówił po meczu Krafti - "Jednak mimo wszystko, uczucie, które mi towarzyszy to gniew, bo nie udało nam się wygrać". Świeżo upieczony nr 1 między słupkami Bayernu był bezsilny, kiedy Sasha Rieter w ostatnich minutach meczu wbił piłkę do siatki z najbliższej odległości.
Do tego momentu, Kraft popisywał się bardzo dobrymi interwencjami i paradami, które uchroniły zespół od utraty prowadzenia. W 44. minucie zatrzymał Diego w sytuacji sam na sam, a w 56. wybił piłkę końcówkami palców po strzale głową Mario Mandzukića.
Jednakże, najlepszą obroną popisał się przed przerwą, kiedy obronił karnego w wykonaniu Grafite. Krafti wybił silny strzał Brazylijczyka na poprzeczkę.
Mecz z Wolfsburgiem to jego pierwszy mecz w Bundeslidze. Zawodnik namaszczony przez Louisa van Gaala na nowy numer 1, miał już okazję pokazać się kibicom wcześniej w meczach Ligi Mistrzów - przeciwko FC Basel i AS Romie.
O dziwo, Protz wydaje się być niewzruszony powierzoną mu rolą.
"Zawsze jesteś pod presją, w Bundeslidze czy w trzeciej lidze, kiedy walczysz o utrzymanie. To mniej więcej tak jak survival" - zauważa młody Bawarczyk - "Ale nie pozwolę, żeby to mnie zmieniło. Będę robił wszystko tak, jak robiłem to do tej pory. Nie dopuszczę, żeby to miało na mnie wpływ".
Komentarze