Zdecyduje jeden punkcik. Jeden malutki punkcik przed Werder Bremen. Jednak on znów wystarczy. Bayern wygra najważniejszą walkę rundy wiosennej, pomiędzy czterema zespołami. Nie ma tu niczego wspólnego z sympatia wobec mojego byłego klubu. Takie jest moje przekonanie.
Również Stuttgart zostanie mistrzem. Jednak nie mistrzem „serc”, a miłej dla oka gry. Po moim serdecznym koledze Armin Veh spodziewałem się bardzo wiele, jednak nie takie wytrwałości, w jego w filozofii gry, którą steruje szybka gra i wiara w młodych zawodników.
Mario Gomez w moim mniemaniu i tak powinien mieć pewne miejsce w ataku drużyny narodowej obok Miroslava Klose. Ten chłopak ma wielkie serce, rozum i pasję, a przede wszystkim takie warunki fizyczne, jakie są dziś wymagane, aby być w najwyższej formie cały czas.
VFB nie musi się martwić, że Hildebrand w ostatnich 4 miesiącach swej gry w Stuttgart, straci werwę do gry. Wierze, że on ten klub w dalszym ciągu kocha, mimo, iż ten rygorystycznie zakończył zamieszanie wokół jego kontraktu.
Jeśli pomyślę, że Fernando Meira tym razem wystartuje zdrowy w rundę wiosenną, to jestem przekonany, że chłopacy dostaną jeszcze większej pewności i stabilności w swojej grze. W związku z tym można po VFB spodziewać się bardzo wiele. Jednak nie mistrzostwa, na to jest za wcześnie.
Trener Armin Veh nie jest głupi. Cały czas powtarza, że jego celem jest piękna gra. W ten sposób odciąża on swoich piłkarzy. Liga Mistrzów, przecież ich nie obciąża, jednak ona nadejdzie, może nawet w następnym sezonie.
Wciąż mówi się o szczęściarzach z Bayernu. Często jednak niesłuszne. Jednak teraz naprawdę mają dużo szczęścia, że są jedynie 3 punkty za Werderem i Schalke. Poprzednia runda mogła skończyć się nieszczęściem, miejscem w środku tabeli. Wtedy nawet ja nie mówiłbym o szansie na mistrzostwo.
Największym plusem po stronie Bayernu są mecze u siebie przeciwko Werderowi i Schalke. Bastian Schweinsteiger, Philipp Lahm i Lukas Podolski zaprezentują się o wiele lepiej niż podczas rundy jesiennej. Wszyscy muszą się poprawić i zapewne to uczynią.
Przeżyjemy wspaniałą rundę rewanżową, w związku z dużymi emocjami na górze tabeli. Panować będzie wielka euforia, podobna do tej podczas MŚ. Najwięcej zyskają na tym sami kibice.
Jak by Bayern się nie polepszył, to i tak do poziomu Werderu w ataku nigdy nie dojdą. Nie ważne czy gra Klose z Huntem, czy z Klasnicem, czy tez w ataku ustawienie będzie inne, swoje bramki strzelać oni będą. Jeśli któryś z nich popadnie w kryzys, to Diego tak zagra, ze będą musieli nadstawić jedynie nogę, a piłka sama wpadnie do bramki.
No i jeszcze ten Naldo. To, że pomimo świetnej gry na tyłach, piłkarz ten również wykazuje się taka bramko strzelnością, sprawia, że Werder jest jedyną swego rodzaju drużyną. Mimo wszystko, mają oni jedynie o 3 punkty więcej niż Bayern. O wiele za mało, nie kapuję tego. Werder grał już u górnej granicy swych możliwości, a mimo wszystko, nie odsadził zbytnio Bawarczyków.
Mimo, iż w tyłach Bayernu Lucio i Sagnol się tak kłócą, to i tak ten pierwszy pozostaje obrońca klasy światowej, a ten drugi wyjdzie nie bosko o wiele świeższy ni z miało to miejsce po MŚ.
Nigdy bym się nie spodziewał, że van Bommel tak szybko stanie się cichym liderem. To zrobiło, niezbyt mocnej wewnętrznej hierarchii Bayernu, bardzo dobrze. Bayern w rundzie jesiennej wyczerpał 60% swoich możliwości przy 95% Werderu. Czy oba zespoły tak będą dalej grać stoi pod znakiem zapytania. Stuttagrt dał z siebie jakieś 90% a Schalke około 80%
Właśnie Schalke. Tam byłoby wiele możliwe. Imponująco dobrze zgrany zespół. Całym zespołem nie zarządzają przecież jedynie Bordon i Mladen Krstajic. Do tej pory był jeszcze Frank Rost w bramce.
W chwili, gdy Frank Rost zapobiega spadku HSV, Mirko Slomka stawia na wielki talent Manuela Neuerera. Bez wątpienia odważnym posunięciem było odsunięcie Rosta na rzecz tego młodzika. Mam jednak wielkie wątpliwości co do tego, czy chłopak ten wytrzyma obciążenia związane z ciężka rundą. To wszystko może się jeszcze gorzko zemścić. Jeśli Schalke chce zostać mistrzem, to tylko z Rostem, a na to jest już za późno.
Nawet z bardzo mocną obroną, jak i za sprawą powrotu Christiana Pandera, dzięki któremu siła ofensywna bardzo wzrośnie, Schalke nie wytrzyma walki o tytuł.
Schalke zostało w domu, nie było na żadnym obozie treningowym. Bez względu na to, że w Gelsenkirchen nie ma szejków, to i tak piłkarze ci mieli podobną temperaturę do tej, jaka panowało w Dubaiu. Prawie taka sama. Nie chodzi jednak jedynie o temperaturę i ogromny stres. Możliwość wspólnego popatrzenia w morze, bardzo dobrze działa na duszę. To wzmacnia wspólnego ducha. To będzie u Bawarczyków widoczne. Nawet, jeśli na końcu będzie to tylko malutki punkcik.
Źródło: www.sportbild.de
Źródło:
Komentarze