Niestety, ale każda seria kiedyś się kończy... Przekonać się o tym mogli niedzielnego wieczoru zawodnicy rekordowego mistrza Niemiec, którzy polegli z Eintrachtem Frankfurt.
Piłkarze Bayernu po serii 10 spotkań bez porażki pod wodzą Juliana Nagelsmanna (9 zwycięstw i 1 remis), musieli w końcu pogodzić się z pierwszą porażką – niedzielnego późnego popołudnia monachijczycy polegli 2:1 na własnym podwórku z Eintrachtem Frankfurt.
Tuż po spotkaniu, tradycyjnie już w strefie mieszanej dla dziennikarzy, na liczne pytania odpowiadali piłkarze oraz trenerzy obu klubów. W przypadku FCB wybór padł między innymi na Thomasa Muellera, który dał jasno do zrozumienia, że mimo irytującej klęski, monachijczycy nie pozwolą sobie na wytrącenie z równowagi.
− To, że tak szybko dopuściliśmy do wyrównania, było bardzo irytujące. Nie byliśmy skuteczni zarówno w obronie, jak i w ataku. Jesteśmy sami sobie winni. Z odczuć wynika, że powinniśmy byli wygrać – powiedział Mueller.
− Jeśli wykorzystalibyśmy nasze szanse, to mogło się nawet skończyć na 3:1 lub 4:1. Wtedy każdy znów śpiewałby Super Bayern. Nie będzie jednak Super Bayernu. Musimy się z tym uporać i pokazać z lepszej strony w kolejnych meczach – mówił dalej.
− Strzał Kostica na bramkę był wręcz idealny. Mieliśmy trochę pecha, że piłka nie zdołała się odbić od któregoś z nas – dodał Niemiec.
REKLAMA
− Oczywiście można ulec wpływom z zewnątrz i wewnątrz. Znajdowaliśmy się w bardzo dobrym nastroju i chcieliśmy w nim pozostać. Mimo wszystko, ta porażka nie wytrąci nas z równowagi i nie powali nas. Nie pozwolimy na to – podsumował Thomas Mueller.
Obecnie Thomas, podobnie jak kilkunastu jego kolegów opuścił stolicę Bawarii i udał się na zgrupowanie niemieckiej reprezentacji narodowej, która w najbliższym czasie zagra kolejno z Rumunią oraz Macedonią Północną.
Komentarze