Bawarczycy w przeszłości wydawali spore sumy na piłkarzy co sprawia, że kluby ich obecnych celów transferowych mają wysokie wymagania finansowe.
Patrząc wstecz wysokość kwot płaconych za piłkarzy w Bundeslidze zazwyczaj utrzymywała się w granicach zdrowego rozsądku. Podczas gdy w Anglii i Hiszpanii sumy płacone za futbolowe gwiazdy sięgały kosmosu, w Niemczech twardo stąpano po ziemi. Kupując Ozila i Khedire w zeszłym roku, Real Madryt zyskał dwóch świetnych piłkarzy za zaledwie 26 mln euro. Była to kwota podobna do tej jaką Hiszpanie zapłacili Ajaxowi za Klass-Jana Huntelaara w 2009 roku. Pamiętajmy, że Holender po zaledwie pół roku musiał opuścić Madryt i przeniósł się do AC Milanu, gdyż kompletnie zawiódł.
Bliżej teraźniejszości Nuri Sahin zamienił Borussię Dortmund na Real za 10 mln euro, pomimo że jego kontrakt z mistrzami Niemiec obowiązywał jeszcze przez 2 lata. Gdyby był graczem np. Benfiki zapewne kosztowałby 3 razy więcej, niż wynosiła jego klauzula odejścia w BVB.
Oczywiście nie każdy piłkarz z Bundesligi może odejść za grosze. Manchester City zyskał reputację niezwykle rozrzutnego w 2009 roku, wydając lekką ręką 20 mln euro na Nigela de Jonga, grającego wtedy w Hamburgu (mógł odejść za zaledwie 3 mln pół roku później). Od tej pory The Citizens są zmuszeni płacić horrendalne sumy za niemal każdego piłkarza.
Obecnie opierając się na doniesieniach dotyczących ich celów transferowych, Bayernu Monachium staje się Manchesterem City na miarę Bundesligi. Nie jest to spowodowane ogólną sumą ich wydatków, ale tym że Bawarczycy zyskali reputację klubu, który zapłaci tyle ile tylko będzie trzeba, jeśli weźmie jakiegoś piłkarza na celownik.
„Bayern zatrudni bardzo dobrego bramkarza, ale płacenie takiej sumy za gracza, który za rok mógłby przejść za darmo jest horrendalne” – Oliver Kahn o zakupie Neuera.
Bawarczycy wyrazili ostatnio zainteresowanie Jerome Boatengiem i tym razem to Manchester City znalazł się w roli tego, kto ustala niezwykle wysoka cenę, żądając 20 mln euro za swojego obrońcę. Bayern nie zgodził się zapłacić tej kwoty, jednak właściwie nie szukał innych rozwiązań – gracz Chelsea, Alex to jedyny kandydat którego łączy się z przejściem do Monachium, a rozmowy są dopiero na początkowym etapie. Bayern złożył też ofertę za Arturo Vidala, która jednak została odrzucona. Bayer Leverkusen przypuszczalnie zażądał 15 mln euro za pomocnika, którego kontrakt wygasa w przyszłym roku.
Tak wygórowane żądania spowodowane są tym, że City i Leverkusen nie chcą się pozbywać swoich graczy, ale znaczenie ma także historia transferów w wykonaniu Monachijczyków. Rekordowy Mistrz Niemiec wydał oszałamiające 35 mln euro za Mario Gomeza w 2009 roku, także 15 mln za Luiza Gustavo zapłacone w styczniu trudno uznać za cenę okazyjną. Całkiem niedawno Manuel Neuer dołączył do Bayernu za 18 mln euro plus 7 mln w bonusach, mimo że jego kontrakt z Schalke wygasał za zaledwie 12 miesięcy.
Nie chodzi o to, że Bayern wydaje pieniądze lekkomyślnie. Klub nie wydał ani grosza w 4 z ostatnich 6 okienek transferowych i dokonał wielu bardzo dobrych transakcji. Gdy jednak zagną na kogoś parol, rzadko zdarza się, aby odpuścili możliwość jego kupna, nawet jeśli cena jest przesadnie wysoka. Można dyskutować czy Gomez, Gustavo oraz Neuer przyszli za dobrą cenę, jednak nie ma wątpliwości, że ich transfery stworzyły precedens wydawania dużych sum na piłkarzy. Niewątpliwie podniosło to ceny obecnych i przyszłych celów transferowych Bawarczyków. Może to być problem, zwłaszcza patrząc na to, że w ostatnim sezonie Bayern wypracował zaledwie 2,9 mln euro zysku.
Dla "Gwiazdy Południa" największym zmartwieniem jest to, że klub nie ma zbyt wielkiego wyboru. Problemy na środku defensywy zostały obnażone w Lidze Mistrzów w dwóch ostatnich sezonach. Nie ma mowy, by kolejne okienko transferowe zakończyć bez wzmocnień na tej najsłabiej obsadzonej w drużynie pozycji. Obecnie niewielu jest najwyższej klasy środkowych obrońców, a co gorsza właściwie wszyscy są nie na sprzedaż.
Kolejnym kłopotem jest sprawa Vidala, ponieważ jest to gracz idealnie pasujący do Bayernu i niewielu jest w Europie piłkarzy potrafiących grać w podobny do niego sposób. On jest jedyny w swoim rodzaju, więc nie ma możliwości szukania innego kandydata, co pozwoliłoby zbić nieco cenę.
Przed zakończeniem ostatniego sezonu, zarząd Bayernu mówił o agresywnej polityce transferowej, która pozwoli zagrać w finale Ligii Mistrzów, który w 2012 roku rozegrany zostanie na Allianz Arenie. Takie rozwiązanie jest możliwe przy dobrych zakupach, ale jedno jest pewne – będzie to Bawarczyków drogo kosztowało.
Źródło: Goal.com
Komentarze