Czy podszedłby ponownie do karnego? Arjen Robben nie zwleka nawet sekundy i odpowiada; „tak, czemu by nie?” Ponieważ jego niestrzelony karny w spotkaniu z BVB przesądził o mistrzostwie Niemiec. Na pewno sporą odwagą cechowałby się Robben, gwiazda, diva FC Bayernu gdyby w sobotę ponownie miał strzelać z jedenastu metrów. Robben jest odważny.
Jak inaczej nazwać to, że Robben zatrudnił się na dłużej w Bayernie (2015) i będzie grał w jednym zespole z Franckiem Ribery? „Ten temat jest już zakończony” – stwierdza Robben przy kolejnym zapytaniu o sprzeczkę z Francuzem. Doszło do niej w przerwie spotkania półfinałowego Ligi Mistrzów – najlepszymi przyjaciółmi już raczej nie zostaną.
Zdaniem Robbena, który z Ribery tworzy najlepsze skrzydła świata, to nie jest przecież potrzebne. „Tutaj nie chodzi o dwóch zawodników, tutaj chodzi o cały zespół. O FC Bayern Monachium. Nasz klub”. Zespół, który przed końcem sezonu ma jeszcze dwa duże cele. „Wszyscy jesteśmy żądni rewanżu na Borussi Dortmund” – mówi Robben. A co z Chelsea Londyn? Co z ‘Finałem Dahoam’ rozgrywanym 19 maja w Monachium?
„Obecnie mówi się tylko o finale Ligi Mistrzów, a jeśli mam być szczery to też jest nasz główny cel” – przyznaje się Holender. „Jeśli by mi ktoś powiedział, ze przegram finał pucharu Niemiec, ale wygram za to Ligę Mistrzów – to się od razu pod tym podpisuje. Jednak to nie znaczy, ze mamy zamiar oddać finał pucharu Niemiec. Nie powiemy: zostawiamy wam go, my zagramy na całego z Chelsea”. Robben ma dobre wspomnienia z pucharem Niemiec, to on rozpoczął marsz w 2010 roku po ten puchar z Werderem Brema. Zdobył pierwszą bramkę z karnego, a Bayern na końcu tryumfował 4-0.
Wtedy nie było widać tego super-ego. Robben w ostatnich dniach stara się też skorygować swój wizerunek. „Oczywiście, ze jestem egoistą na boisku” – mówi, ale „czasem tak musi być po prostu”. Nie decyduje się też nigdy świadomie przeciwko lepiej ustawionemu koledze z zespołu – działa instynktownie. „Dlatego też przytrafiają mi się czasem takie błędy”. Tak jak z Dortmundem, gdzie złamał niepisane prawo: iż sfaulowany nigdy nie powinie wykonywać rzutu karnego. Wypominał mu to później Franz Beckenbauer.
Krytyka Beckenbauer na pewno ubodła Arjena, co było widać w Madrycie: „nie zawsze jestem zadowolony z tego co on mówi. Czasem trzeba najpierw trochę pomyśleć” – skontrował wtedy Cesarza Robben, którego to bramka z karnego dała Bayernowi szansę na dogrywkę. „To jest odwaga, po tym jak w Dortmundzie nie trafił. Czapki z głów” – mówił wtedy Uli Hoeness.
Dobre stosunki z Ulim skłoniły Arjena na pozostanie w Monachium. Jednym z zespołów, które go chciały jest odradzający się Juventus Turyn. Jednak Robben zastanowił się jeszcze raz poważanie i doszedł do wniosku, ze z Bayernem musi jeszcze coś osiągnąć. Kapitan Philipp Lahm: „on wie co zawdzięcza i co daje mu FC Bayern. A my wiemy, co on daje nam”.
Między innymi bardzo pewnego egzekutora jedenastek. W Madrycie Robben nie chciał drugi raz podchodzić: „drugiego karnego strzela się o wiele trudniej. Czasem trzeba być sprytniejszym”. Zobaczymy co będzie w sobotę w Berlinie przed 74.233 kibicami.
Źródło: tz.de
Komentarze