W październikowej edycji klinowego magazynu ,,51" tradycyjnie już możemy znaleźć kilka ciekawych wywiadów z ludźmi związanymi z bawarskim klubem.
Nie inaczej jest w przypadku październikowego wydania, w którym jednym z głównych materiałów jest obszerny wywiad z portugalskim pomocnikiem rekordowego mistrza Niemiec, czyli Joao Palhinhą.
Jak już wiemy Portugalczyk trafił do Bayernu Monachium zeszłego lata po tym, jak przed rokiem jego transfer na Allianz Arenę zakończył się niepowodzeniem na ostatniej prostej… Jedno z pytań dotyczyło właśnie drugiej, ale udanej już próby ściągnięcia go do FCB.
- Jest takie powiedzenie w mojej ojczyźnie: czasami pociąg nie przyjeżdża dwa razy. Ale w tym przypadku pociąg przyjechał po raz drugi i drzwi otworzyły się ponownie - powiedział Palhinha.
- Niekoniecznie się tego spodziewałem i uważam za niezwykłe, że ten wielki klub nigdy nie stracił kontaktu. To wszystko po raz kolejny pokazało mi, jak wyjątkowym klubem jest Bayern i że w Monachium naprawdę we mnie wierzą - kontynuował.
W tej samej rozmowie z dziennikarzem, Joao zapytano o jego radość w pierwszym meczu ligowym z Wolfsburgiem, kiedy to Palhinha po bramce Gnabry’ego wybiegł na boisko z ławki, świętując razem z kolegami.
- Taka jest moja mentalność. W takim momencie nie ma znaczenia, czy gram, czy siedzę na ławce. Jesteśmy drużyną. Ciężko pracowaliśmy podczas przygotowań i naprawdę chcieliśmy zacząć od zwycięstwa w Wolfsburgu. Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz, a po tym, jak Wolfsburg wyszedł na prowadzenie 2:1, było jeszcze trudniej. Ale walczyliśmy z całych sił i kiedy Serge w końcu strzelił tego ważnego gola, byłem po prostu szczęśliwy. Zrobiliśmy to jako cały zespół - podsumował Joao Palhinha.
Komentarze