Lukas Podolski broni się przed atakami krytyków, mówi o nowym początku w Bayernie oraz zapowiada walkę z Kevinem Kuranyim i Mario Gomezem o miejsce w reprezentacji Niemiec, dodając przy tym: - Ważny jest teraz Bayern, nie Podolski.
Sport Bild: Panie Podolski, nie idzie Panu do tej pory w Bayernu, tak jak Pan sobie to wyobrażał. Przeciwko Bielefeld mógł Pan zagrać od pierwszych minut. Czy znaczy to dla Pana: nowy trener, nowe szczęście?
Podolski: W osobie Ottmara Hitzfelda wszyscy otrzymaliśmy nowego trenera, u którego każdy jeden piłkarz zaczyna od zera. W takim przypadku ma się nadzieję na nowe szansy gry.
Połowa kadry zna jednak Hitzfelda z jego pierwszego angaży w szeregach Bayernu. Jakie wywarł on wrażenie na Panu?
Jest on bardzo wyrozumiały i rzeczowy. To można poznać po sposobie w jakim on z nami, piłkarzami rozmawia. Bardzo dokładnie omawia on sprawy taktyczne, robi analizy meczów, które dają kluczowe wnioski. Można poznać, że chce on pomóc piłkarzom.
Co dokładnie zmieniło się pod wodza Hitzfelda?
Gramy więcej piłką. Jeśli trenerowi się coś nie podoba, to momentalnie przerywa trening, aby wytłumaczyć nam, jak on sobie to wyobraża. To jest ważne szczególnie dla mnie, jako młodego piłkarza. Jeśli robię coś źle, to mówi on „stop” i tłumaczy mi to. W ten sposób można nauczyć się najwięcej.
Czy stoi Pan teraz w Bayernie przed nowym osobistym początkiem?
Jeśli przyjrzy się rundzie jesiennej, to można zauważyć, że miałem jedynie krótkie występy. Ale to jest już historią, porozmawiajmy o teraźniejszości.
A jak ona wygląda dla Pana?
Pozytywnie. Pierwszy raz od kilku lat mogłem wziąć udział w pełnym cyklu przygotowawczym, a w Monachium czuję się dobrze, tyczy się to również mojego otoczenia prywatnego. Znam teraz wiele ludzi oraz miejsce, gdzie można się wybrać. To wszystko na początku było dość ciężkie dla mnie. W międzyczasie mogę powiedzieć: dotarłem do Monachium.
Nie wyglądało jednak to tak zawsze.
Naprawdę nie mogę już słuchać tych ludzi, którzy bez przerwy chcą analizować, jak sprawy powinny u mnie wyglądać. Powiem teraz wyraźnie: nie żałuję, że przeszedłem do Monachium. FC Bayern jest twardą, jednak i bardzo dobrą szkołą. Tutaj można się wielu rzeczy nauczyć.
Na przykład?
Mimo iż nie grałem tak dużo jak to sobie życzyłem, to i tak na tym zyskałem. W Bayernie musisz podczas każdego treningu dawać z siebie 120%, ponieważ to tu grają najlepsi piłkarze Niemiec, dzięki czemu podczas każdego treningu uczysz się co najmniej tyle co podczas meczu. Widzę, że się poprawiłem, również ponieważ mogłem zebrać doświadczenie. W Bayernie otrzymujesz pewność siebie, potrzebna aby powiedzieć: jeśli grasz tu, to i w każdej innej drużynie na świecie dasz sobie radę.
Jak widzi Pan swoje szanse na grę w podstawowej jedenastce?
W Norymbergii graliśmy ostatnio z dwoma pomocnikami defensywnymi. To jest gra, jaka znam również z gry w reprezentacji i którą mam w sobie głęboko zakodowaną. Z Klose jako wysuniętym napastnikiem i mną z tyłu. Role w pomocy jako cofający się napastnik mógłbym również i w Bayernie wypełniać. Udowodniłem to w reprezentacji.
Jednak właśnie teraz dzięki Kevinowi Kuranyiemu i Mario Gamesowi otrzymał Pan poważnych konkurentów do gry w kadrze Czy boi się Pan straty miejsca w podstawowym składzie?
Wiem co potrafię, a w reprezentacji zawsze pokazywałem na co mnie stać. W związku z tym nie boje się nikogo. Wręcz przeciwnie, cieszę się mając w kadrze więcej wspaniałych napastników. To świadczy o jakości zespołu.
W reklamie jest Pan bez wątpienia numerem jeden. Według niektórych krytyków kosztem Pana gry.
Mam dość usprawiedliwiania się za moje kampanie reklamowe. Mowa jest tu o 4 może 5 dniach w roku, jeśli jest mowa o mojej prywatnej reklamie. Resztę tworzą reklamy, w których uczestniczę dzięki reprezentacji i klubu. Poza tym lubię to, mogę się dzięki temu odprężyć. Weźmy pod uwagę mecz przeciwko RPA. Z resztą reprezentacji braliśmy udział w 11 godzinnej sesji reklamowej, a dzień później strzeliłem 3 bramki.
Dlaczego nie reklamuje się Pan również werbalnie, podobnie jak Pana koledzy w drużyny, Roy Makaay i Claudio Pizarro?
Nie usłyszy ich Pan ode mnie. Nie jestem do tego odpowiednim typem.
To jakim jest Pan w takim bądź razie typem?
Takim , który wie, że obecnie najważniejszy nie jest Lukas Podolski, a sukces Bayernu Monachium.
Piłkarzem który stawia interesy klubu ponad własnymi – czy możemy Panu w to uwierzyć?
A dlaczego nie? Przyszedłem tu, aby cieszyć się sukcesem. Jeśli jeszcze raz miałbym decydować, postąpił bym identycznie. Jeśli co dzień widzę podczas treningu piłkarzy pokroju Olivera Kahna czy Mehmeta Scholla, to utwierdza mnie to w moim przekonaniu. Oni przyszli do Bayernu i nigdy nie czuli potrzeby opuszczenia tego klubu. Mogę to sobie równie dobrze wyobrazić.
Wywiad przeprowadził Christian Falk, tłumaczył Michał Jeziorny.
Źródło: SportBild
Źródło:
Komentarze