Zaledwie od czterech tygodni Franck Ribery jest graczem FC Bayernu, a już można powiedzieć, iż zdobył serca kibiców tak szybko jak nikt z jego poprzedników. Nie tylko przez swą grę wicemistrz świata jest obecnie na ustach wszystkich fanów, ale również przez jego pozytywny styl bycia stawiający go w głównym punkcie zainteresowania.
"On jest dużym wzmocnieniem dla drużyny, tam gdzie się pojawia wnosi nowe życie”- mówi Ottmar Hitzfeld o Franku, który w drużynie dostał miano „jajcarza”. Przekonał się o tym już Daniel van Buyten. Kiedy obrońca stał pod prysznicem Franck szybko odciął mu końcówki skarpetek, tak iż gdy Belg je założył mógł podziwiać swoje palce u stóp.
„Ja naprawdę jestem zawsze taki” – mówi o sobie Ribery. Według Francuza to nie żadna maska nakładana na siebie, to jest naturalne. I właśnie to pomogło mu mimo trudności językowych tak dobrze zadomowić się w Monachium. „To działa zawsze” – ciągnie Ribery, który swoje otwarcie do ludzi uważa za swój główny atut pomagający mu w trudnych sytuacjach.
Jednak Franck nie jest tylko przysłowiowym „jajcarzem”. Ten utalentowany szybki pomocnik ma również swoją drugą stronę … dająca do myślenia. Przed paru laty wyglądało na to, iż jego nadszarpnięta kariera piłkarza się nie powiedzie.
„Mój najtrudniejszy rok miałem, kiedy grałem w 3 lidze francuskiej w Alès” – wspomina Franck. Mając niespełna 19 lat Franck przeniósł się z północy Francji od oddalonego o 1000 km Alès. „Nie miałem wtedy żadnych pieniędzy i sam musiałem się o siebie troszczyć. Wtedy to również drużyna z Alès miała problemy finansowe i nigdy nie otrzymaliśmy Naszych pieniędzy”.
Ribery przeprowadził się wtedy do swoich rodziców i pracował nawet przez trzy miesiące wraz ze swoim ojcem w pomocy drogowej w celu podreperowania swojego budżetu. Niecałe 5 lat później ta sama osoba przechodzi za 25 mln euro z Olympique Marseille do Monachium gdzie zaraz na wstępie staje się gwiazda tutejszej ligi.
Poważnie pracować i zostać mistrzem
Pomimo medialnego szumu i wielkich pieniędzy dalej stąpa twardo po ziemi.
„Nadal jestem ta samą osobą, która byłem przedtem. Lubię się śmiać codziennie czerpać z życia jednak jestem świadom tego, iż wielu ludzi nie ma tak dobrze jak ja”.
Z tego właśnie powodu dla niego najważniejsza jest rola piłkarza, a nie rozbrykanej gwiazdy medialnej stawiającej głownie na swój wizerunek. „Chcę tutaj poważnie pracować, dobrze grać czerpiąc z tego przyjemność, kibicom sprawiać radość jak i również wygrać mistrzostwo”.
Siłę Ribery jak sam twierdzi czerpie ze swej rodziny jak i wiary. W wieku 15 lat przeszedł na islam i od tego momentu przed każdym meczem się modli „czuję się przez to lepiej”. Najpóźniej z początkiem września „Bilal“ (islamskie imię Francka) wraz z żoną Wahibą oraz córką Hiziya przeniesie się do swego nowego domu na Grünwald’zie.
„W Monachium żyje się bardzo dobrze. Ludzie są tutaj troszkę bardziej spokojni aniżeli w Marsylii” – porównuje Ribery swoje stare miejsce zamieszkania z nowym. „Podoba mi się bardzo tutejszy tok życia i myślę, iż będę tutaj się dobrze czuł” – kończy.
Komentarze