Jeśli pod uwagę weźmiemy wszystkich zawodników Bayernu (nawet tych przebywających na wypożyczeniu), to zarówno w pierwszym, jak i drugim zespole możemy wyróżnić trzech Amerykanów.
Mowa rzecz jasna o takich graczach jak Justin Che, Taylor Booth oraz Chris Richards, który zakosztował już gry na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Niemczech (zarówno jako zawodnik Bayernu, jak i TSG Hoffenheim ostatnio).
Ostatnio młody Amerykanin udzielił wywiadu dla „France Football”, w którym odniósł się do coraz większej „mody” na młodych piłkarzy ze Stanów Zjednoczonych w wielkich klubach w całej Europie. Warto podkreślić, że obecnie w Bundeslidze można wyróżnić 8 Amerykanów.
− Dziesięć lat temu nikt nie przypuszczał, że prawie wszyscy zawodnicy reprezentacji narodowej USA będą grać dla Bayernu, Chelsea, Juventusu czy gdziekolwiek indziej w Europie. Z najlepszymi graczami na świecie – powiedział Richards.
− To zdecydowanie czyni nas lepszymi. Dochodzi do swoistej mieszanki. Każdy przywozi do domu inne doświadczenia, a potem wszyscy razem się rozwijamy. Dzięki temu wszyscy stają się lepsi – mówił dalej.
Chris Richards zdradził również, że zanim został profesjonalnym piłkarzem, to w dzieciństwie uprawił wiele różnych sportów, zaś jego „konikiem” była koszykówka. Niemniej jednak jeden turniej wystarczył, aby defensor zmienił swoje nastawienie.
− W dzieciństwie uprawiałem wiele sportów i to prawda, że koszykówka była częścią mojego życia przez długi czas. Jednakże zawsze była obecna też piłka. Pewnego dnia, z naszą drużyną młodzieżową, pojechaliśmy wziąć udział w turnieju w Argentynie – stwierdził Amerykanin.
− To właśnie tam zobaczyłem swój pierwszy profesjonalny mecz. To były derby pomiędzy Lanus i Banfield w Buenos Aires, panowała tam wspaniałą atmosferą. Już wtedy wiedziałem, że to jest to, co chcę robić - grać w piłkę – podsumował Chris Richards.
Komentarze