Kiedy Bayern wrócił do Monachium po porażce w pierwszym spotkaniu z FC Basel 0:1 w 1/8 finału, marzenie o grze w finale Ligi Mistrzów UEFA na własnym stadionie było dalekie od spełnienia.
Od AS Roma w sezonie 1983/84 żadnemu klubowi nie udało się zagrać finału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych na własnym stadionie. Bayern miał wahania formy w krajowych rozgrywkach, co nie dawało mu pełni komfortu. Ekipa Juppa Henyckesa w rewanżu rozgromiła jednak Basel 7:0, a następnie wyeliminowała Olympique Marsylia oraz Real Madryt i w sobotę zmierzy się w finale z Chelsea.
- Mieliśmy wtedy bardzo trudny okres, nie tylko w Lidze Mistrzów, ale także w Bundeslidze - powiedział w wywiadzie dla UEFA Arjen Robben. - Straciliśmy wiele punktów, jednak mieliśmy kilka dobrych zespołowych występów i wiele rozmawialiśmy. Na koniec trzeba odnaleźć siebie i można tego dokonać tylko poprzez trenowanie i walkę, trzeba się pozbierać i to zrobiliśmy. Znaleźliśmy znów nasz rytm i uważam, że bardzo ważny był duch walki.
Bayern miejsce w finale zapewnił sobie po wygranej serii rzutów karnych na Santiago Bernabéu, a do dogrywki doprowadziło trafienie Robbena z karnego. Skrzydłowy uważa, że jego zespół jest gotowy na największy mecz w swojej historii. - Wszyscy mówią o finale oczywiście i widać to wszędzie - powiedział.
- Uważam, że to jest także wspaniałe dla ludzi w klubie, którzy są tutaj od tak długiego czasu - dodał. - Widzieli jak klub się rozwija i stał się tym, czym jest obecnie. To jeden z największych klubów w Europie, ze wspaniałą historią. Awans do finału i gra na własnym stadionie to coś naprawdę zdumiewającego. Spełniło się marzenie wielu ludzi w Bayernie.
To będzie także wyjątkowa okazja dla samego Robbena. Bayern liczy na zdobycie swojego piątego trofeum, natomiast reprezentant Holandii na pierwszy triumf w rozgrywkach europejskich (był w drużynie, która przegrała z Interem Mediolan w 2009 roku). Wcześniej nie udało mu się triumfować w tych rozgrywkach z Realem Madryt, a także z ekipą finałowego rywale, czyli Chelsea.
- Pokonaliśmy już Real Madryt, inny mój były klub i mam nadzieję, że Chelsea to będzie następny - wyjaśnił. - Zawsze wyjątkowo jest grać przeciwko byłym drużynom. Miałem wspaniały okres w Chelsea, trzy lata, wiele sukcesów i po prostu wspaniałe chwile. Fajnie będzie zobaczyć znów tych ludzi, jednak mam nadzieję, że to my będziemy szczęśliwsi po meczu.
Tymczasem dla kapitana zespołu Philippa Lahma sobotnie starcie z "The Blues" stanowi historyczny dzień dla miasta, w którym się urodził.
- To jest fantastyczne i wspaniałe - przyznał. - Jesteśmy pierwszą drużyną, która zagra w finale Ligi Mistrzów UEFA na własnym stadionie. Miasto jest podekscytowane i nie może doczekać się 19 maja.
- Miło jest być wśród dwóch najlepszych drużyn w Europie - zauważył. - Mamy niezłą szansę, aby znów zdobyć międzynarodowy tytuł, a po to gra się w piłkę: aby zdobywać trofea, międzynarodowe tytuły.
źródło: uefa.com
Komentarze