W najważniejszym punkcie zakończonego już sezonu piłkarskiego, w drużynie Bayernu Monachium brakowało wielu graczy, ale najbardziej odczuć się dało nieobecność gwiazdy tej drużyny Arjena Robbena. Kontuzja, której doznał holenderski pomocnik, była dla niego czymś więcej niż szokiem. Teraz jednak wszystko wydaje się zmierzać w odpowiednią stronę i reprezentant Oranje z optymizmem patrzy w przyszłość.
Robben podzielił się z dziennikarzami swoimi odczuciami z chwil, jakie przeżywał, gdy był zmuszony oglądać swoich kolegów zmagających się z najważniejszych spotkaniach z wysokości trybun czy przed telewizorem. "W takiej chwili piłkarz jest we własnym świecie. Od razu zauważyłem, że coś się zepsuło. Czułem pustkę, w tamtym momencie byłem martwy" stwierdził podopieczny Pepa Guardioli.
Po problemach z mięśniami wydawało się, że spotkanie z Borussią Dortmund w półfinale Pucharu Niemiec będzie dobrym wejściem Arjena w końcówkę sezonu. Niestety mecz ten przyniósł kolejny uraz i już do końca sezonu kibice na Allianz Arena nie mogli podziwiać poczynań swojego idola. Bez niego Bawarczycy odpadli zarówno z rozgrywek o Puchar Niemiec jak i Ligę Mistrzów, przegrywając dwumecz z FC Barcelona.
"Naturalnie, że bardzo miło jest słyszeć, jak bardzo brakuje Twojej osoby w drużynie. Jednak to wcale nie ułatwiło mi sprawy" mówi Robben, dodając na koniec: "O wiele bardziej wolałbym być na murawie i przegrywać razem z zespołem".
www.tz.de
Komentarze