Gdy wszyscy piłkarze opuścili już AllianzArenę, całkiem niepoznanie, po cichu stadion opuścił Arjen Robben, z głowa opuszczoną w dół udzielił dwóch, może trzech autografów. Gwiazda Bayernu 0:0 swojego zespołu z meczu z Werderem musiała oglądać z trybun. Niestety, ten smutny widok nie zmieni się w najbliższych miesiącach. Arjen jest obecnie mimo wszystko na ustach wszystkich, bo takiego piłkarza nie da się zastąpić, a kierownictwo klubu walczy o odszkodowanie ze strony Holenderskiego Związku Piłki Nożnej.
Pierwsze spotkanie miało miejsce w sobote o godzinie 11. Delegacja Holendrów liczyła cztery osoby (przewodniczący Kesler, jego zastępca Oostveen, lekarz reprezentacji Goudswaard, oraz fizjoterapeuta de Sanders), Bayern reprezentowali Rummenigge, Karl Hopfner, dr. Müller-Wohlfahrt oraz dr. Hänsel. Doktorzy dostali jednak zakaz udzielania głosu, nie mogli nic mówić o spotkaniu. Na początku udano się do gabinetu dr. Müllera, by po raz kolejny obejrzeć wszystkie wyniki badań, następnie udano się do restauracji „Käfer”, by wspólnie zjeść obiad. Spotkanie trwało dwie i pół godziny. Atmosfera nie była wcale toksyczna – powiedział Rummenigge, dodając – z medycznego punktu widzenia pokazaliśmy i daliśmy do zrozumienia, gdzie z naszego punktu widzenia tkwi błąd, tak, aby zrozumiał to nawet taki laik jak ja. Po tym nie było żadnych otwartych pytań.
Wynik – Bawarczycy chcą 11 000 Euro za każdy dzień absencji Robbena – jeszcze nie jest znany. Kalle – rozstaliśmy się z przekonaniem, że Holendrzy, porozmawiają na ten temat we własnym gronie. W Holandii chcą jeszcze raz sprawdzić, czy ta kontuzja jest prawdziwa. Ona wykazują wyrozumiałość, nie mówią, że ich to nie interesuje – tłumaczy Hopfner, któremu nie wydaje się, by ta sytuacja znalazła szybki finał. Szef finansów Bayernu – dojdzie jeszcze do kilku spotkań. To przeciągnie się na pewno na najbliższe tygodnie, o ile nie miesiące.
Przyczyna tego przeciągania jest dla Rummenige jednoznaczna – to jest też winą przepisów FIFA, która nas w tej kwestii wcale nie wspiera. FIFA nie chce, aby ta sytuacja stała się precedensem, bo z ich punktu widzenia taki stan mógłby pociągnąć za sobą negatywne następstwa. Kalle mimo wszystko nie porzuca nadziei na pozytywne zakończenie – jest tu również mowa o moralności. Mam nadzieję, że dojdziemy do pewnego porozumienia. W przeciwnym razie nie powstrzymamy się przed droga sądową.
Strona finansowa z kolei nie interesuje zbytnio Christiana Nerlingera – mnie te spotkania nie interesują. Interesuje mnie, kiedy Arjen wróci do gry. Ze sportowego punktu widzenia mamy tu wielki problem, bo w dalszym ciągu nie wiemy, kiedy on wróci.
Również kapitana drużyny o wiele bardziej interesuje stan zdrowia kolegi z drużyny, a nie finanse. Wszyscy rozmawiają o kasie. Największe problemy ma jednak sam Arjen – skarżył się Mark van Bommel dodając – nie znam nikogo, kto by pytał o niego i o jego stan.
Wszyscy rozmawiają o Robbenie, ale co myśli on sam? Jak ma się jego stan emocjonalny i fizyczny? Specjalnie dla TZ po raz pierwszy od tygodni postanowił się wypowiedzieć.
TZ: Panie Robben, dawno Pana nie widziano. Jak się Pan czuje?
Robben: Całkiem dobrze. Jednak nie mogę jeszcze trenować.
Wcale?
Jedynie coś na zasadzie treningu rehabilitacyjnego. To niewiele, ale zawsze coś. Mogę ćwiczyć jednak tylko górne partie ciała i tułów. Nie mogę jeszcze obciążać nóg.
Czy odczuwa Pan jeszcze ból?
Nie, fizycznie nie odczuwam problemów. Znaczy nie boli mnie udo. To akurat jest w tej sytuacji najcięższe.
Czy dowiadywał się Pan o wynik sobotnich rozmów Bayernu z HZPN?
Nie. Nie chce ani na ten temat rozmawiać, ani nawet o tym myśleć. To sprawa Bayernu, która dla mnie nie jest ważna. Dla mnie liczy się, bym dobrze przeszedł rehabilitację, wrócił do formy i w końcu znów zagrał dla Bayernu. Wszystko inne mnie ani nie interesuje, ani dla mnie się nie liczy.
Kiedy będzie można Pana ponownie podziwiać na boisku?
Tu właśnie jest pies pogrzebany. Nie wiem. Pewne jest jednak, że nie nastąpi to prędko.
Jak ciężko jest Panu poradzić sobie z tym mentalnie? Pański ojciec powiedział, że jest Pan szczęśliwy tylko, gdy może Pan grać w piłkę.
Zgadza się. Naprawdę nie jest mi teraz łatwo. Chyba najciężej jest mi poradzić sobie z tym w głowie.
Czy kontaktuje się Pan z Louisem van Gaalem? Czy rozmawia Pan czasem z nim?
Pewnie, w końcu jestem częścią drużyny. Tak jak w sobotę, gdy byłem na stadionie, trzymałem kciuki za chłopaków. To jest dla mnie ważne.
Jak bardzo boli Pana fakt, że nie może Pan pomóc drużynie i że może Pan tylko przesiadywać na trybunie?
To bardzo boli. Za każdym razem mocniej. Dlatego tez mam nadzieję, że ta część mojej kariery niedługo minie.
Komentarze