DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Robben. Wiek nie ma znaczenia

fot. Ł. Skwiot

Ktoś mądry kiedyś powiedział – „w życiu są trzy pewne rzeczy: śmierć, podatki i lewa noga Robbena”. Trudno się nie zgodzić, kiedy holenderski skrzydłowy, mimo swojego wieku rozgrywa jeden z najlepszych sezonów w karierze.

Wydaje się jakby to było niedawno, kiedy do drużyny z Bawarii dołączali Franck Ribery i Arjen Robben, którzy przez kilka dobrych sezonów stanowili (stanowią) o sile ekipy z Allianz Arena. Szczególnie ten drugi, który w sezonie 2016/2017 błyszczy w pierwszej jedenastce Carlo Ancelottiego, mimo, że Włoch ma do dyspozycji młody narybek w postaci Comana czy Sanchesa. Nie zapominajmy, że jest również Douglas Costa…no właśnie jest, ale co z tego? Od lat to właśnie Robben jest jednym z tych, którzy potrafią pociągnąć grę Bayernu, kiedy drużynie nie idzie.

REKLAMA

Holender zjawił się w Monachium w 2009 roku, kiedy to Real Madryt nie dał mu szansy rozwinąć skrzydeł. Robben stał się postrachem formacji defensywnej, każdej z ekip Bundesligi. Mimo upływu lat, przeciwnicy dalej nie są w stanie powstrzymać skrzydłowego FCB. Statystyki mówią same za siebie (167 spotkań w BL – 89 bramek i 53 asysty). Do tego dochodzą trofea, w postaci Ligi Mistrzów, Klubowych Mistrzostw Świata oraz puchary na ligowym podwórku, w tym pięć mistrzostw Niemiec, w ostatnich pięciu sezonach. Tak Arjen Robben zyskał sobie sympatię kibiców FCB, choć bywało ciężko, z powodu swojej egoistycznej postawy na boisku. Można powiedzieć, że dzięki takiemu podejściu, dał wiele radości, w postaci ważnych bramek (wystarczy przypomnieć sobie finał LM z 2013 roku, przeciwko Borussi Dortmund). Ale były też takie momenty jak ten w finale z Chelsea w 2012 roku, kiedy to niestety Petr Cech obronił jedenastkę Holendra. Jak się skończyło..

Dzisiaj każdy przeciwnik Bayernu, wie jak zagra Robben. Wszyscy obrońcy kryjący skrzydłowego FCB, dokładnie spodziewają się, co ich czeka, jednak mimo tego klasyczny zwód na lewą nogę i sprint w kierunku bramki zazwyczaj skutkuje piłką w siatce. Sam piłkarz przyznaje, że „wystarczy zrobić to we właściwym czasie”. Arjena można lubić albo nie, jednak nie można odmówić mu motywacji do gry. Ponad  33 lata, mocno średni sezon w wykonaniu Bayernu, a facet w 95 minucie spotkania, przy wyniku 4-4 z RB Lipsk przeprowadza akcję z klasycznym „robbenowskim” zwodem strzelając bramkę na wagę zwycięstwa. Nawet nie tyle, co te trzy punkty, ale chęć i determinacja zawodnika, który był w stanie poderwać zespół w ostatnich minutach meczu. Podopieczni Ancelottiego nie pokazali się z dobrej strony, ale to właśnie Latający Holender by jednym z autorów tego zwycięstwa.

Ilu piłkarzy grających na pozycji pomocnika, może prezentować taką formę, jaką dzisiaj ma skrzydłowy Bayernu? Do tego dochodzą kontuzje, które na długi czas eliminowały go z gry, w ciągu całego pobytu na Allianz Arena. Robben miał bezpośredni udział przy bramce, jaką strzelił Mistrz Niemiec, co 1,17 meczu! Wyobraźmy sobie, co by było gdyby Holendra tak często nie nękały urazy. Decyzja zarządu o przedłużeniu kontraktu do 30 czerwca 2018 roku mówi sama za siebie. Mimo upływu 33 lat, Arjen Robben dalej stanowi o sile Bayernu Monachium.


MB

REKLAMA
Źródło: bundesliga.com | własne
Broqu

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...