DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Rummenigge: Porażka w 2012 roku zapoczątkowała wielką dekadę

fot. Ł. Skwiot

Z okazji dzisiejszej dziesiątej rocznicy wygranej Bayernu w finale Ligi Mistrzów w 2013 roku, w mediach pojawiło się sporo wywiadów z osobami związanymi z FCB.

Obszernego wywiadu dla bawarskiego „Abendzeitung Muenchen” udzielił Karl-Heinz Rummenigge, czyli legendarny prezes Bayernu Monachium, który posiada wiele wspomnień z tamtego finału.

REKLAMA

Niemiec podkreślił w rozmowie z dziennikarzem, że w trakcie podróży z Ulim Hoenessem na Wembley w Londynie, w samochodzie panowała wielka cisza, jako że presja była ogromna (także z racji na porażkę rok wcześniej na Allianz Arenie z Chelsea).

− Szczerze mówiąc, mam wiele wspomnień. Ale najbardziej pamiętam podróż na stadion z Uli Hoenessem. Ponieważ było wyjątkowo cicho. Wiesz, normalnie Uli i ja zawsze mamy o czym rozmawiać, dlatego tak dobrze pamiętam tę sytuację, kiedy jechaliśmy przez Londyn – powiedział Rummenigge.

− Razem z Ulim Hoenessem byliśmy niesamowicie zdenerwowani, niezwykle spięci, ponieważ wiedzieliśmy, że stawka jest wielka. Byliśmy już mistrzami, ale gdyby Dortmund wygrał finał na Wembley, w statystyce niemieckiego futbolu pojawiłaby się prawdziwa rysa. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, więc nikt nie powiedział ani słowa. Ale impreza po meczu była tym bardziej zabawna. Nie brakowało tematów do rozmów (uśmiecha się) – dodał.

Karl-Heinz Rummenigge nie ma również wątpliwości, że zwycięstwo w finale Ligi Mistrzów w 2013 roku było bardzo ważne dla niemieckiego futbolu. Z drugiej strony jak sam podkreślił – sukces w tamtym sezonie nie byłby możliwy, gdyby fatalna kampania 2011/12, kiedy to monachijczycy polegli na wszystkich 3 frontach.

REKLAMA

− Bardzo dalekosiężne! W tamtym czasie Dortmund był na równi z europejską czołówką, Juergen Klopp stworzył dobry zespół i wzniósł klub na nowy poziom. Zwycięstwo było bardzo ważne. Ale tak naprawdę musimy wrócić do 2012 roku. Triumf na Wembley był bowiem konsekwencją przegranego finału u siebie. To zmotywowało nas na rynku i sprowadziliśmy Dante, Martineza, Mandzukicia, Pizarro i Shaqiriego – mówił dalej.

− Rok później dodaliśmy do składu Lewandowskiego. Mieliśmy najlepszego bramkarza na świecie w osobie Neuera, a później najlepszego napastnika w osobie Roberta. Ten 2012 rok, czyli rok najgorszej porażki ze wszystkich, był również początkiem najbardziej udanej dekady w historii klubu – podsumował Karl-Heinz Rummenigge.

Źródło: AZ
GabrielStach

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...