Ostatnie doniesienia niemieckiej prasy z pewnością ucieszą sympatyków Javiego Martineza. Niewykluczone, że Hiszpan zostanie w Monachium na kolejny sezon.
Javi Martinez jest jednym z piłkarzy Bayernu Monachium, którego umowa wygasa wraz z końcem czerwca 2021 roku. Choć szanse na przedłużenie kontraktu wydają się obecnie bardzo nikłe, to Hiszpan nie wyklucza wcale pozostania w zespole rekordowego mistrza Niemiec na kolejny sezon.
Hansi Flick jakiś czas temu dał jasno do zrozumienia, że 31-latek jest typem piłkarza, na którego zawsze może liczyć, niezależenie od sytuacji. Co więcej sam Martinez na początku kwietnia ujawnił w wywiadzie dla hiszpańskiej telewizji „Movistar+”, że 55-latek planuje kadrę razem z nim.
‒ Javi jest kimś, na kim możesz zawsze polegać jako trener. To typ zawodnika, który skoczyłby za Tobą w ogień. To ważny element naszego zespołu ‒ powiedział jakiś czas temu Flick.
‒ Trener powiedział mi, że jest bardzo szczęśliwy mając mnie w składzie i zaznaczył, że planuje kadrę razem ze mną ‒ ujawnił na początku kwietnia Martinez.
Według najnowszych doniesień niemieckiego portalu „Goal.com” oraz „Spox.com” weteran bawarskiego klubu wyobraża sobie kontynuowanie swojej przygody w Bayernie, która została zapoczątkowana latem 2012 roku, niezależnie od tego, czy przedłuży kontrakt lub nie. Jedynym klubem, gdzie pomocnik widziałby samego siebie jest Athletic Bilbao, lecz transfer do tej ekipy jest obecnie niemożliwy z powodów finansowych ‒ w przypadku powrotu Javi musiałby się zgodzić na sporą obniżkę zarobków. Niemniej jednak dla Hiszpana temat też nie jest już aktualny.
31-latek ponownie cieszy się futbolem pod wodzą Hansiego Flicka i jest zadowolony ze swojej roli. Co więcej wraz ze swoją rodziną czuje się bardzo komfortowo w Monachium, gdzie też posiada wielu przyjaciół.
‒ Dla mnie to ważne, aby ponownie wrócić do gry i na koniec sezonu osiągnąć jak największy możliwy sukces. W Niemczech nie ma żadnych klauzul odejścia. Jeśli mówią Ci: 'Nie odchodzisz', to nie odchodzisz. Bayern ma zawsze ostatnie słowo ‒ stwierdził Martinez.
Komentarze