Dokładnie o 18:30 emocje sięgną zenitu, albowiem do akcji po dwóch tygodniach przerwy powracają dziś zawodnicy Bayernu Monachium.
Rywalem monachijczyków w ramach ósmej kolejki Bundesligi będzie FSV Mainz, które od początku sezonu znajduje się w kiepskiej formie (póki co moguncjanie ugrali tylko 2 punkty w siedmiu kolejkach).
Przy okazji nadchodzącego starcia, podczas wczorajszej konferencji prasowej, na pytania dziennikarzy odpowiadał trener Bo Svensson, który zaznaczył, że możliwość gry z „Bawarczykami” jest wielkim przywilejem. Duńczyk zdaje sobie również sprawę, że przeciwko FCB można zagrać najlepsze możliwe spotkanie, a mimo to zejść z boiska jako pokonany.
− Możesz zagrać swój najlepszy mecz przeciwko nim, a i tak przegrać. Nie wszystko jest w twoich rękach. Dlatego skupiamy się na tym, co musimy zrobić, aby zwiększyć prawdopodobieństwo. Przeciwko Leverkusen i Gladbach doceniłem mój zespół, nawet jeśli nie wszystko było idealne. Pod tym względem, trzymanie głowy w górze i bycie zjednoczonym jako zespół będzie również na porządku dziennym przeciwko Bayernowi – powiedział Svensson.
− Dla nas to przywilej, aby rywalizować z najlepszymi. Musimy wierzyć w siebie w tym teście na najwyższym poziomie. Wszyscy w klubie, drużyna, trener, zarząd, kibice - bardzo ich potrzebujemy - muszą być razem bardziej niż kiedykolwiek. W ostatnich dwóch latach łatwo było kibicować i poklepywać się po plecach. Teraz nadchodzi próba charakteru dla wszystkich. Teraz zobaczymy, na co nas stać. Udowodniliśmy to już wiele razy i chcemy to powtórzyć, to jedyny sposób – dodał.
Bo Svensson podkreślił również, że możliwość gry przeciwko Bayernowi to największe wyzwanie w niemieckiej piłce, dlatego też oczekiwanie na ten pojedynek jest ogromne.
− To największe wyzwanie w niemieckiej piłce – grać przeciwko Bayernowi. Dlatego też z niecierpliwością wyczekujesz tego meczu. Aby pokonać FCB, musimy wnieść się na wyżyny, a oni muszą mieć słaby dzień. Kluczowym będzie również to, aby w pewnych kluczowych sytuacjach, szczęście było po naszej stronie – podsumował Bo Svensson.
Komentarze