Serdecznie zapraszam do zapoznania się z komentarzem i opinią Piotrka Szymczuka, dla którego Bundesliga jest wielką miłością i poświęca jej bardzo wiele czasu.
Jednocześnie chciałbym poinformować, że jeśli pomysł się spodoba, to chciałbym uruchumoć nowy cykl artkułów po każdym spotkaniu „Bawarczyków”, w którym będziemy mogli zapoznać się z opinią kogoś z zewnątrz (mającego jednocześnie bogatą wiedzę o lidze).
Czasami warto na coś długo czekać i być cierpliwym. Ta dewiza idealnie pasuje do fanów Bayernu Monachium, którzy czekali wiosną na jakiś spektakularny występ swojego zespołu. Doczekali się w momencie chyba najlepszym, ponieważ Bayern zagrał wręcz koncertowo i już dziś śmiało możemy mówić, że „Bawarczycy” zameldują się wiosną w fazie pucharowej. Mecz z Arsenalem na papierze miał być meczem, czy w ogóle dwumeczem, bardzo wyrównanym. Tak się jednak nie stało, a oglądając Bayern w drugiej połowie, aż przypomniały się czasy najlepszych meczów za kadencji Juppa Heynckesa.
Bayern grał bardzo szybko, z polotem, był ciągle głodny zdobywania kolejnych bramek, a w drugiej połowie zadanie „Bawarczykom” ułatwiła poniekąd obrona Arsenalu, która po zejściu Kościelnego była zagubiona jak dzieci we mgle i popełniała fatalne błędy, które monachijczycy potrafili wykorzystać. Obserwując grę Bayernu, aż chciałoby się powiedzieć, że zespół to był bohater zbiorowy. Bardzo trudno wyróżnić jednego zawodnika, ponieważ każdy z graczy Bayernu zagrał na takim poziomie, na jaki kibice w Bawarii liczą. W obronie bardzo pewnie piłkę wyprowadzał Mats Hummels, w środku pola ogromną pracę wykonali Arturo Vidal i Xabi Alonso.
Thiago Alcantara strzelił dwie bramki i już nawet to wystarczy za komentarz. Arjen Robben sprawiał wrażenie człowieka, który nigdy nie ma dość i raz za razem chciałby wykombinować coś ekstra pod bramką przeciwnika. A Robert Lewandowski może i był w pierwszej połowie bardzo uważnie pilnowany przez defensorów „Kanonierów”, tylko co z tego, skoro w drugiej połowie jeden z pierwszych błędów w odpuszczeniu krycia (przez Gabriela Paulistę) spowodował, że zagrał podanie, które mogą tylko wielcy artyści futbolu, podanie, po którym aż z wrażenia zaniemówiłem na kilka minut. Żeby nie było jednak aż tak bardzo słodko, Bayern musi ciągle pracować nad defensywą.
W meczu, a zwłaszcza w pierwszej połowie, Bayern popełnił kilka poważniejszych błędów w obronie, które Arsenal wykorzystał, strzelając m.in. bramkę po rzucie karnym. Te małe minusy nie mogą przysłonić jednak plusów, ponieważ oglądaliśmy Bayern w najlepszym wydaniu. To efektowne zwycięstwo spowoduje również, że różne grzeszki, które były na początku rundy, nie będą już aż tak bardzo rozdrapywane.
REKLAMA
Komentarze