Kilka tygodni temu Niemiecki Związek Piłki Ligowej poinformował, że począwszy od nowego sezonu Bundesligi, na trybuny powrócą kibice (do 25.000).
Jeśli mowa o Allianz Arenie, to rząd w Bawarii ustalił, że maksymalnie na trybunach będzie mogło zasiąść do 20.000 fanów, jako że urzędnicy bardzo ostrożnie podchodzą do kwestii pandemii.
Nie tak dawno temu w programie „1:1 Talk” gościem specjalnym był Sven Ulreich, który tego lata powrócił do Bayernu (po rocznej przerwie). Podczas rozmowy z dziennikarzem bramkarz nie ukrywał, iż bardzo mu brakowało kibiców przez kilkanaście ostatnich miesięcy.
− Brakowało nam kibiców przez ostatnie półtora roku. Piłka nożna to kibice, co mogliśmy zauważyć ostatnio bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Na EURO widzieliśmy, że kiedy coś się dzieje lub pada bramka, to stadion reaguje - to piękne − powiedział Ulreich.
− Bez kibiców czułem się tak, jakbym poszedł na stadion, zrobił swoje i wrócił do domu. Mam nadzieję, że wraz z powrotem kibiców, wszystko znów będzie wyjątkowe. Liczę też, że nic się już nie zmieni i już zawsze będziemy grać przed obliczem kibiców − mówił dalej.
Pod koniec rozmowy w programie „1:1 Talk”, Sven odniósł się również do współpracy oraz treningów z Tonim Tapalovicem, który pełni funkcję trenera bramkarzy Bayernu od lipca 2011 roku.
− Tapa prowadzi genialny trening bramkarski. Kiedy przybyłem do Monachium ze Stuttgartu, często mówiłem żonie, że nie potrafię wykonać tego, czego ode mnie wymaga. Ale z biegiem lat to się rozwijało i stawało się coraz lepsze. Dzięki temu zrozumiałem, jak wiele zależy od treningu bramkarza. W Hamburgu przez rok nie ćwiczyłem z Tapą, a teraz potrzebowałem tygodnia lub dwóch, aby się do tego przyzwyczaić. Jest on najlepszym trenerem bramkarzy, co widać również w rozwoju Manu. Tapa wyniósł mnie na inny poziom. To ważne, aby zespół bramkarzy się dogadywał i tak jest w naszym przypadku − podsumował Sven Ulreich.
Komentarze