Druga kolejka i drugi remis. Bayern został uratowany dzięki
bramce, Tima Borowskiego,
wprowadzonego w drugiej połowie na boisko. Pierwszy prawdziwy punkt Klinsmanna. W przerwie trener był
naprawdę głośny i błyszczał jako motywator. Daniel van Buyten uważa – Jeśli
patrzy na Ciebie w ten sposób, to dodaje Ci siły.
- Jeśli już od początku rozgrywek prowadzilibyśmy w tabeli, byłoby to nudne – mówi Uli Hoeneß. Wspaniale, liga zaskakuje. 2:2 przeciwko HSV, teraz tylko 1:1 w meczu z Dortmundem. Świetnie, nie ma samodzielnego lidera. Wszystko dzięki nowemu trenerowi Bawarczyków.
Dla Hoeneßa wynik 1:1 był całkowicie w porządku – przegrywając i grając w osłabieniu po czerwonej kartce dla Marka van Bommela. Analiza gry menedżera wykazała – Wynik jest całkowicie do przyjęcia. Przegrywaliśmy, ale potrafiliśmy się podnieść. Czy może wygrywa się tu bez trudu 3:0? Nie, na pewno nie, ale Bayern w końcówce był bliski zdobycie 3 punktów. Bayern z drugiej połowy to zasługa tego co działo się w szatni podczas przerwy.
Z wynikiem 0:1 udali się do szatni, już bez swojego kapitana, bardzo słaby występ. Kryzys ciągnął się jak ciemne, burzowe chmury. Wtedy Klinsmann zdobył swój pierwszy osobisty punkt. Rękawy swojej jasno niebieskiej koszuli miał już podwinięte. Przyszedł czas na szept w szatni? Szept… wręcz przeciwnie – Był zły i głośny – powiedział później Christian Lell – Wypowiedz Klinsmanna była dobra i wyraźna. Zmotywował nas do wywarcia presji na rywalu. Zrobiliśmy to. Na początku mówił do całej drużyny, potem do każdego piłkarza z osobna – Każdemu patrzył prosto w oczy, szukał kontaktu wzrokowego – mówi van Buyten – Kiedy tak na ciebie patrzy, daje ci siłę i energię. To jest to pole energetyczne, o którym wspominał. To przynosi punkty.
I znów zdarzyło się to w Dortmundzie. Podczas Mistrzostw Świata 2006 jako selekcjoner reprezentacji Niemiec, przed meczem z Polską powiedział – Rozbijemy nimi ścianę! – tymi słowami zmotywował swoich piłkarzy. W sobotę byliśmy świadkami drugiej części. Tim Borowski, zawodnik którego koniecznie w swojej drużynie chciał mieć Klinsmann, trafił na 1:1. – Teraz atakujemy całą siłą – krzyknął, jakby chciał powtórzyć słowa trenera. Klinsmann – 15-minutowy motywator. W przerwie robi wszystko dobrze i to bez figurek Buddy.
Źródło: abendzeitung.de
Komentarze