DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Wywiad z Bastianem Schweinsteigerem

fot.

Poniżej przedstawiamy wywiad z Bastianem Schweinsteigerem, który opowie nam o hierarchii w drużynie, swoim wyglądzie i krytyce Uliego Hoeneßa. Zapraszamy do lektury. 

Neon: Właściwie to nie wyglądasz na 28 lat..

REKLAMA

Bastian: A na ile?

N: Trochę więcej

B: Tak myślisz? Widocznie piłkarze szybciej się starzeją.

N: Czemu tak się dzieje?

REKLAMA

B: Może to przez ciągłe podróżowanie, treningi na zewnątrz, ale główną przyczyną jest na pewno stała presja. W Bayernie musisz wygrywać. Do tego dochodzą oczekiwania setek tysięcy kibiców. Ciągle spotykam byłych już piłkarzy, którzy wyglądają o wiele młodziej niż w czasach, kiedy grali.

N: W początkach kariery trafiłeś do niesamowicie zhierarchizowanego środowiska. Co dziś powiedziałbyś 18-letniemu Bastianowi?

B: Znaj swoje miejsce w szeregu..

REKLAMA

N: Kiedyś oberwałeś za to od Michaela Ballacka, prawda?

B: Powiedzmy, że dał mi jasno do zrozumienia, że nie powinienem tego więcej robić.

N: Co takiego nabroiłeś?

B:  Na jednym z treningów założyłem mu siatkę. Oczywiście nie postępuje się tak z doświadczonymi graczami. Zaraz po tym incydencie powiedziałem mu, że z kimś go pomyliłem.

N:  Dobra wymówka…

REKLAMA

B: Naprawdę tak było. On i Roque Santa Cruz mieli podobne długie włosy. Gdy rozpoznałem krzywe nogi Ballacka było już za późno.

N: A co ty byś zrobił gdyby któryś z młodych zawodników założył Ci siatę? Na przykład David Alaba albo Xherdan Shaqiri.

B: David tego nie robi, Xherdan też nie.

N: Na początku sezonu każdy z zawodników wybrał dla siebie samochód. Czy byłoby w porządku gdyby Xherdan wziął większe auto niż Ty?

B:  Kiedyś była taka zasada, że młodzi zawodnicy wybierają spośród najmniejszych samochodów. Dziś to raczej jasne, że 19-latek nie weźmie sobie największego z nich. Na to trzeba sobie zasłużyć i uważam, że to dobry system.

N: Na początku kariery siedziałeś w szatni obok Olivera Kahna. Jak to wspominasz?

B: Przez ponad dwa i pół roku nie odezwał się do mnie ani razu, czasem powiedział „cześć”. Byłem szczęśliwy, że w ogóle mnie zauważa. Bo to nie było takie pewne.

Każdy zawodnik ma swój ręcznik. Jednak mój zawsze gdzieś znikał. Dopiero później odkryłem, że Oliver używał swojego do suszenia włosów, a mojego do czyszczenia swoich rękawic.

N: Czy przynosiłeś wtedy ręcznik z domu?

B: Raz odważyłem się go podkraść. Jednak łatwiej było wziąć go od menadżera sprzętu. Wtedy właśnie Kahn ze mną zaczął rozmawiać.

N: O czym?

B: O tym jak obchodzić się z sukcesem i porażką. Powiedział mi też, że na boisku nie powinienem dawać po sobie poznać, że jestem z siebie niezadowolony.

N: Czy każdy nowicjusz powinien poszukać sobie mentora?

B: Nie nazwałbym Olivera moim mentorem. Ale oczywiście od doświadczonych kolegów można się wiele nauczyć. Sam staram się przekazać coś młodym zawodnikom, aby nie popełnili tych samych błędów co ja.

N: Jakich na przykład?

B: Byłoby lepiej gdybym na początku kariery trenował tak profesjonalnie jak dziś.

N: Czy mówiłeś do Kahna „na Pan”?

B: Na początku tak. Zresztą do dziś niewiele się zmieniło. David Alaba też tak do mnie mówił.

N: „Panie Schweinsteiger, czy mógłby Pan podac mi piłkę?”

B: Teraz oczywiście mówimy sobie po imieniu. Ale na boisku potrzebujemy czegoś mało skomplikowanego do wypowiedzenia.

N: Czy inni wołają na Ciebie „Schweini”?

B: Nie, raczej Basti. Nigdy nie lubiłem „Schweiniego”. W pierwszych latach w Bayernie nie mogłem nazywać się Bastim, gdyż wołano tak na Sebastiana Deislera. Chyba wszyscy wolą być nazywani po imieniu.

N: Myślisz, że Uli Hoeneß wie już jak brzmi twoje imię?

B: Ostatnio na głównym zebraniu znów nazwał mnie „Sebastian”.

N: Denerwuje Cię to?

B: Nie, uważam, że to zabawne.

N: Czytając archiwalne wypowiedzi Hoeneßa można zauważyć, że dość często Cię beształ. Jak radzisz sobie z krytyką szefa?

B: Oczywiście życzyłbym sobie, żebyśmy załatwiali takie sprawy w cztery oczy. Ale Uli Hoeneß jest człowiekiem, który zawsze chce dobrze i uważa, że w ten sposób pomaga. Możliwe, że w jakimś stopniu to pomogło, bo po takiej reprymendzie zawsze strzelałem bramki.  

N: Mówiłeś Kahnowi na „Pan”, nigdy nie sprzeciwiłeś się Uliemu Hoeneßowi. Byłeś chyba grzeczniejszy niż się wszystkim wydawało.

B: To prawda. Jestem bardzo dobrze wychowany.

N: Czy to prawda, że, kiedy wyprowadziłeś się do własnego mieszkania, mama przywiozła Ci 5 baniek mleka?

B: Tak, mimo, że prosiłem ją o jeden litr. Ale takie już są matki.

N: Czy w Bayernie dalej są kary finansowe?

B: Tak

N: I kiedy ostatnio taką otrzymałeś?

B: W 2003 roku. Powiedzmy, ze byłem niegrzeczny i w ciągu kilku dni miałem 3 rozmowy z trenerem. To mnie wiele kosztowało.

N: A kary za spóźnienia?

B: Kiedy trenerem był Felix Magath to wszystko zostało dokładnie obliczone. Każda minuta spóźnienia kosztowała 50 euro.  Kiedyś spieszyliśmy się z Owenem Hargreaves’em  na lotnisko, byliśmy pół godziny spóźnieni, więc szybko policzyłem na telefonie ile to będzie kosztowało. Zgadnij na kogo natknęliśmy się stojąc w korku! Na Felixa Magatha. Mimo to musieliśmy zapłacić karę. Magath też, i to nieco więcej, bo przyjechał 3 minuty później od nas.

N: Dostałeś kiedyś karę za kiepską fryzurę?

B: Oczywiście, że nie. Jednak dość często miałem z tego powodu nieprzyjemności. W 2004 roku, w meczu LM z Tel Avivem, zostałem zmieniony już w 29. minucie. Wtedy nosiłem biało-brązowego irokeza. Zebrałem od Uliego Hoenßa ochrzan i kazał mi wrócić do normalnej fryzury.

N: Z tego co wiemy to dostosowałeś się do tej rady.

B: Oczywiście. Kiedyś w rezerwach przyszedłem na śniadanie z pofarbowanymi na czarno włosami. Wtedy trener Hermann Gerland powiedział, że mam biegać dookoła boiska dopóki farba nie spłynie. Najgorszą fryzurę miałem chyba podczas EURO 2008. To był platynowy blond, a z przodu miałem czarne pasemko, które  chyba było pechowe.

N: Czy okres eksperymentów masz już za sobą?

B: Myślę, że tak

N: Teraz nosisz przedziałek z boku, który wygląda dość poważnie. Czy po swoich doświadczeniach poleciłbyś tę fryzurę młodej kadrze?

B: Myślę, że trzeba eksperymentować i zobaczyć jak ludzie na to reagują.

N: Jak to jest, że zmieniłeś się z platynowego lekkoducha w głównodowodzącego  zawodnika?

B: Przede wszystkim trzeba dobrze wykonywać swoją pracę. W moim przypadku jest to gra w piłkę. Należy mieć silną osobowość i jasno myśleć, a wtedy dorasta się do swoich zadań i obowiązków. W Bayernie przeżyłem już dwa pokolenia piłkarzy i mogę powiedzieć, że dzisiejsza młodzież jest dużo bardziej wrażliwa. Dlatego też potrzeba ludzi, którzy stoją na czele i próbują to ukierunkować. Jednak należy pamiętać, że jedenastu indywidualistów nie zdobywa pucharów. Tylko drużyna może tego dokonać.

N: A jak radzisz sobie z kwestionowaniem Twojej pozycji w drużynie? Na jednej z konferencji prasowych zwymyślałeś dziennikarza „Sport Bildu”, bo nazwał Cię „Szefuniem”.

B: Jestem sprawiedliwym człowiekiem i trudno mnie zdenerwować, dlatego przeprosiłem za dobór słów, jakich wtedy użyłem. Jako piłkarz często jestem oceniany powierzchownie i niewłaściwie, a przed tym trzeba się bronić.

N: Co sądzisz o przyjaźniach z boiska?

B:  Z wieloma piłkarzami utrzymuję dobre kontakty, także poza boiskiem. Przyjaciel to ktoś, komu ufasz w stu procentach i możesz na nim polegać. Osobiście mam około pięciu dobrych przyjaciół.

N: Czy określiłbyś mianem przyjaciela któregoś z kolegów z drużyny?

B: Tak, Holgera Badstubera.

N: Załóżmy, ze wychodzicie gdzieś wieczorem i Badstuber wypił już 4 drinki. Czy jako wice kapitan czujesz się odpowiedzialny za to i mówisz: „Może już wystarczy?”

B: Holger nigdy by tego nie zrobił. Ale generalnie trzeba mieć oko na kolegów z drużyny. W dzisiejszych czasach możesz w każdej chwili zostać sfotografowany, jeśli pozwalasz sobie na zbyt wiele. To ma potem zły wpływ na całą drużynę. Ale w Bayernie nie ma o tym mowy.

N: To Philipp Lahm jest kapitanem, nie Ty. Jakie to uczucie, kiedy to kolega zostaje awansowany, a nie Ty sam, mimo, że też się do tego nadajesz?

B: Podchodzę do tego na luzie. Philipp i ja znamy się już długo i wiemy, że obaj jesteśmy mocni. Wspieram go jak tylko mogę. To byłoby głupie, gdybym nie akceptował go jako kapitana.

N: W czym Lahm jest lepszy od Ciebie?

B: Gra lepiej w tenisa stołowego. Philipp wie najlepiej kiedy jest trening, o której godzinie wyjeżdżamy i w co mamy się ubrać. Zawsze możemy do niego zadzwonić i za to jestem mu niezmiernie wdzięczny.

N: Czy często się kłócicie?

B: W większości przypadków jesteśmy tego samego zdania. Jeśli jednak tak nie jest, to jest ciężko, gdyż obaj jesteśmy uparci.

 

żródło: neon.de

Źródło:
Yrttinen28

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...