Mario Gomez będąc bohaterem najdroższego transferu w historii Bayernu Monachium musiał po prostu wzbudzić nadzieje kibiców. Wiele z miejsca wieszało na nim psy, skazując go na pozostanie piłkarzem, którego poczynania były oceniane najbardziej krytycznie ze wszystkich graczy drużyny. Dziś, po 20 kolejkach gry w Bundeslidze, po szeregu spotkań zarówno w Pucharze DFB jak i w LM nie można o nim powiedzieć złego słowa - 13 bramek mówi samo za siebie. Louis van Gaal ufa mu bezgranicznie, wystawiając go od dłuższego czasu w pierwszym składzie. W sobotę młody Niemiec strzelił swoją pierwszą bramkę w 2010 roku. Yahoo.eurosport.de postanowiło w związku z tym przeprowadzić z nim rozmowę.
yahoo.de: Nasze gratulacje z okazji zdobycia pierwszej bramki w nowym roku!
Mario Gomez: Dziękuję. Długo to trwało, co nie?
Względnie. Czy spadł Panu kamień z serca?
No, może nie kamień, bo w poprzednich meczach tez miałem ku temu okazję. Wtenczas w drodze znalazł się albo przeciwnik, albo słupek. Cieszę się po prostu, że znów mi się udało. Najważniejszy był jednak sposób, w jaki wygraliśmy z Mainz.
Bilans wykorzystanych okazji pozostaje chyba nadal problemem.
Byliśmy jednak pewni, że właśnie tak się to potoczy. Wiedzieliśmy, że Mainz zagra mega defensywnie, a my będziemy musieli wykazać się cierpliwością. Przecież kiedyś piłka trafi w końcu do bramki. Jeszcze kilka tygodni temu mecze tego typu remisowaliśmy, lub wygrywaliśmy nieznacznie. Z Mainz wiedzieliśmy jednak, że jeśli strzelimy pierwszą bramkę, to z czasem padną i kolejne. Z drugiej strony nie pozwoliliśmy, aby na tyłach cos się wydarzyło. Mainz nie miało przecież praktycznie żadnej szansy na bramkę. To pokazuje, że mimo dominacji w ofensywie mamy tez dobrze funkcjonująca defensywę. Nawet przez chwile nie miałem przeczucie, że jednak nie wygramy.
Odnieść więc mona wrażenie, że wraca klasyczna pewność siebie Bayernu.
Przecież zawsze było wiadomo, że Bayern ma świetnych piłkarzy. Widać jednak, że doskonały trener może z nich jeszcze więcej wyciągnąć. Patrząc na to jak teraz gramy, widać, że mamy wielka radość z piłki. Dla mnie na przykład jest to najpiękniejszy okres w mojej karierze. Każde jedno spotkanie to dla mnie rozkosz.
Stan ten dotyczy chyba wszystkich w zespole.
Tak, mamy frajdę z gry. Rozmawiałem na ten temat z Himitem, siedząc na ławce. Jest 90 minuta, na tablicy widnieje wynik 3:0, a w kontrze bierze udział 7 graczy, z których każdy chce zdobyć gola. Fajnie się na to patrzy. Co prawda niczego jeszcze nie osiągnęliśmy, ale jesteśmy już na dobrej drodze. Drodze, z której nie planujemy zbaczać.
To, czego tak naprawdę brakuje, to chyba tylko prowadzenie w tabeli?
Nie. Jednak w maju chcemy być na szczycie dłużej niż jedynie przez noc.
Źródło: Yahoo.de
Komentarze