Nasz kontuzjowany obrońca mówi o swoim planowanym powrocie, o przedłużeniu kontraktu i zapowiada conajmniej jeden tytuł mistrzowski
AZ: Holger, w sobotę Bayern zaczyna nową rundę meczem z Greuther Fürth, a ty zobaczysz ten mecz z trybun. Jak bardzo jest to denerwujące?
H: Bardzo. Ale cóż można zrobić? Jeszcze śmieszniej jest kiedy chłopaki trenują na dole przy Säbener Straße a ja na górze odbywam rehabilitację. Wtedy myślę sobie: „Chciałbym z nimi potrenować”. W sobotę będę pewnie podenerwowany, rozgorączkowany. Nie jestem dobrym widzem, więc muszę uważać, żeby po bramce nie zerwać się z miejsca (śmiech).
AZ: 1 grudnia w meczu z BVB naderwałeś więzadła…
H: To był z pewnością najgorszy dzień w mojej karierze. Ale to już przeszłość, teraz skupiam się na rehabilitacji.
AZ: Zerkałeś na terminarz? Kiedy chciałbyś już być gotowy do gry?
H: Mam nadzieję, że już w maju lub kwietniu będę mógł zagrać.
AZ: Trener Jupp Heynckes obiecał Ci, że w końcówce sezonu zagrasz na pewno.
H: Cieszę się, że na mnie liczy. Miło jest wiedzieć, że nie zapomniano o mnie. Jesteśmy z trenerem w kontakcie, stale pyta o moje zdrowie.
AZ: Karl Heinz - Rummenigge powiedział, że jego drzwi stoją dla Ciebie otworem. To nawiązanie do przedłużenia Twojego kontraktu, który wygasa w 2014 roku. Jeszcze przed kontuzją złożono Ci ofertę i do tej pory jest ona aktualna. Nie poruszasz się o kulach, więc odwiedziłeś już biuro Bayernu?
H: Cieszy mnie to, że o mnie myślą. Najważniejszą kwestią jest teraz moje zdrowie. Rozmowy o przedłużeniu kontraktu będę prowadził dopiero wtedy, kiedy będę gotowy do gry. Oczywiste jest, ze Bayern ma i będzie miał pierwszeństwo w tej kwestii.
AZ: Jak wygląda teraz Twój dzień?
H: Między 9 a 10 przyjeżdżam na Säbener Straße i zaczynam zabiegi np. drenaż limfatyczny, zmiana opatrunków. To wszystko trwa dość długo. Potem pobudzamy kolano różnymi bodźcami i patrzymy jak na nie reaguje, czy jest spuchnięte, czy zbiera się płyn. Można powiedzieć, że moje kolano ustala plan dnia.
W domu także nie zapominam o rehabilitacji. Muszę chłodzić kolano, trzymać nogę w górze, niektóre opatrunki robię sobie sam. Znów jeżdżę samochodem, ale tylko na krótkie trasy. Dopiero w takich chwilach docenia się bycie sprawnym i zdrowym. Na początku byłem całkowicie zdany na pomoc innych.
AZ: Kontaktowałeś się z innymi sportowcami, którzy przechodzili tak ciężkie kontuzje?
H: Tak, rozmawiałem z Philippem Lahmem. On tez zerwał kiedyś więzadła. Obecnie czytam książkę Rafaela Nadala: „Rafa”, która motywuje mnie do działania i daje siłę.
AZ: Pewnie pod choinkę dostałeś wiele książek i filmów…
H: Dokładnie tak. Oprócz tego dostałem też maść na blizny
AZ: Wiem, że to może być nieprzyjemne, ale wróćmy jeszcze do kontuzji. Co czułeś w pierwszych chwilach?
H: Od razu zauważyłem, że coś jest nie tak. Poczułem w całym kolanie okropny ból, którego nie da się opisać. I zaraz potem postawiono diagnozę: zerwane więzadła. To był dla mnie szok.
AZ: Pewnie otrzymałeś wtedy wiele SMSów
H: Więcej niż po zwycięskim meczu. Odpowiadałem na nie będąc w szpitalu. Miło było zobaczyć wiadomości od trenera Löwa, Uli Hoeneßa, Karla-Heinza Rummenigge, trenera Heynckesa i innych.
AZ: Od piłkarzy z BVB też?
H: Otrzymałem od nich wiadomości zaraz po meczu. Nawet kiedy jesteśmy przeciwnikami na boisku, to przede wszystkim jesteśmy sportowcami. To, że pytali o mnie świadczy o ich klasie.
AZ: Trener Borussii pogratulował już Bayernowi mistrzostwa. Blefował?
H: Mam nadzieję, że mówił serio. 12 punktów przewagi to bardzo dużo, ale wiadomo, że teraz będą ważyły się losy. Najważniejsze mecze dopiero przed nami.
AZ: Jak myślisz, ile pucharów zdoła zdobyć Bayern?
H: Co najmniej jeden, o tym jestem przekonany. Wierzę w naszą drużynę. Jeśli zdobyliby dwa to byłoby super.
AZ: Jupp Heynckes powiedział, że gracie atrakcyjnie i nowocześnie. Ma rację?
H: Oczywiście, że tak. Dodałbym do tego jeszcze jeden aspekt.
AZ: Jaki?
H: Grając mamy tez niebywałą kontrolę. Dajemy z siebie wszystko, aż do 90. minuty, a nie do 60. Nawet kiedy jest remis, gramy zawzięcie, bez gubienia się na boisku. Inaczej to wyglądało w poprzednim sezonie i dlatego straciliśmy wiele cennych punktów. Znów czuć w drużynie ducha walki, że FC Bayern jest najlepszy. Właściwie to zawsze tak było, ale do tego trzeba jeszcze wiary i przekonania o sukcesie, czego zabrakło nam w poprzednim sezonie.
AZ: Może koledzy zrobią Ci niespodziankę? Nie zagrałeś w finale przeciwko Chelsea za żółte kartki…
H: Droga do finału w Londynie jest jeszcze długa, zarówno dla mnie jak i dla drużyny. Ale wierzę, że się uda.
Komentarze