Kadra Bayernu bez reprezentantów Niemiec trenuje obecnie pod okiem Juppa Heynckesa i Matthiasa Sammera w Trentino. Karl-Heinz Rummenigge pilnuje natomiast spraw w Monachium. W wywiadzie dla ‘TZ’ odnosi się do krytyki Franza Beckenbauer, klątwy wielkich klubów oraz zatrudnienia Javi Martineza.
Obecnie mówi się o dobrym nastawieniu. Franz Beckenbauer skrytykował je w perspektywie minionych dwóch sezonów.
„Po sezonie bez tytułów presja w FC Bayernie zawsze jest bardzo duża. Odpowiednia mobilizacja to coś, co się powinno mieć zawsze. Tego nie powinno się musieć wymagać”.
Czy jak pan grał: to udawało się panu dawać z siebie w każdym meczu 120%?
„Oczywiście że nie. To też u Franza Beckenbauera nie wyglądało inaczej. Dobrze sobie przypominam, że jak mieliśmy w środy spotkania pucharowe to w soboty byliśmy trochę zmęczeni i graliśmy mniej skoncentrowanie – niestety również i Franz. To nie jest jakiś fenomen obecnych czasów, zawsze tak było. Musimy popracować nad tym aby spotkania w tygodniu oraz w weekend były równie dobrze rozgrywane – przecież od nas oczekuje się, że zagramy dobrze w lidze jak i Lidze Mistrzów”.
To jest ta równowaga, którą trzeba znaleźć w Bayernie…
„Ja bym powiedział, że to niemiła klątwa wielkich klubów. Tak jest w Barcelonie, Realu, Manchesterze i na szczęście u nas też. Na szczęście dlatego, że tym samym znajdujemy się na poziomie z najlepszymi w Europie. Trzeba się przeciwstawić tej klątwie i zadbać o to, aby na końcu wygrać jakiś tytuł”.
O to ma zadbać Matthias Sammer.
„Rozmawiałem z nim w piątek. Obecnie robi on szczegółową analizę i wszyscy jesteśmy zgodni: jeśli będzie trzeba coś polepszyć to się tym zajmiemy. Często są to te dwa lub trzy procenty, które decydują o tym czy wygramy mistrzostwo lub Ligę Mistrzów”.
Czy rozmowy z nim odbywają się również przy lampce czerwonego wina?
„Jak na razie rozmawialiśmy wyłącznie w biurze. Bardzo sobie cenię jego pracę. Poza tym ma on bardzo dobre stosunki z Juppem Heynckesem. Jupp jest zadowolony z tego, że ma go u swego boku”.
Czy ta dwójka może sobie jeszcze jakiegoś zawodnika zażyczyć?
„Jeśli zajdzie taka potrzeba, a na rynku będą interesujący zawodnicy to na pewno będziemy działać. Tego jednak nie mogę przewidzieć, ale mają oni zielone światło ze strony zarządu”.
Również dla Javi Martineza?
„Będę szczery, tutaj nie jestem takim optymistą. Prezydent klubu ciągle mówi, ze nie ma zamiaru go sprzedawać, a już na pewno nie za cenę mniejszą niż ta zapisana w klauzuli”.
Mowa tutaj o 40 mln euro…
„Suma, która jak do tej pory nie pojawiła się jeszcze w Niemczech. Póki co nie ma żadnego klubu w Europie, który byłby w stanie wyłożyć takie pieniądze. Mam dobre stosunki z Barceloną i również ona nie ma zamiaru płacić takich pieniędzy. Rozmawiamy tutaj o olbrzymich sumach. Trzeba bardzo racjonalnie podchodzić do rynku transferowego, a nie szukać efektownych transferów by zachwycić media i społeczność”.
Patrząc pod kątem Financial Fair Play, czy Bayern byłby w stanie wyłożyć 40 mln euro za zawodnika?
„Są zawodnicy, za których można tyle dać – ale jest ich bardzo mało na świecie”.
Lionel Messi?
„Jest kilku, ale nie chce podawać nazwisk”.
Źródło: tz.de
Komentarze