Niemiecki futbol za sprawą fantastycznie grającej na mistrzostwach świata w RPA drużynie Joachima Löwa ma wielkie powody do radości. Jest jednak i smutna wiadomość - w ostatnich dniach zmarł legendarny piłkarz drużyny mistrzów świata z 1954 roku - Herbert "Ertl" Erhardt. Miał 79 lat.
Erhardt grał jako środkowy obrońca, był uważany za jednego z najlepszych zawodników na świecie na tej pozycji. Ceniono go za świetne wślizgi, nieustępliwość i umiejętność kierowania kolegami z bloku defensywnego.
Niemiecki związek piłkarski (DFB) umieścił Erhardta na liście 20 najlepszych obrońców wszech czasów, a Bayern Monachium, w którym "Ertl" grał przez trzy sezony, w latach osiemdziesiątych przyznał mu miejsce wśród najlepszych szesnastu zawodników w historii klubu.
Dla reprezentacji Republiki Federalnej Niemiec Erhardt zagrał 50 razy i zdobył jedną bramkę. W 1954 roku był członkiem drużyny, która sięgnęła w Szwajcarii po mistrzostwo świata, wygrywając w finale z Węgrami 3:2. Zawodnik SpVgg Fürth nie wystąpił ani razu, choć trener Sepp Herberger przed finałem rozważał wystawienie go na lewej obronie w miejsce Wernera Kohlmeyera. Zdecydował się jednak nie zmieniać składu, który do tej pory go nie zawodził.
W finałach MŚ w 1958 i 1962 roku Erhardt już grał i był wówczas filarem niemieckiej drużyny. 16 razy był nawet kapitanem reprezentacji RFN.
Źródło: sport.wp.pl
Komentarze