Bayern Monachium ma już za sobą trzydziesty drugi oficjalny mecz w ramach sezonu 2018/19. Tym razem podopiecznym Niko Kovaca przyszło się mierzyć w rozgrywkach Bundesligi.
Dzisiejszego późnego wieczoru drużyna rekordowego mistrza Niemiec w ramach 22. kolejki niemieckiej Bundesligi grała na wyjeździe z ekipą FC Augsburg. Dla podopiecznych Niko Kovaca był to zarazem szósty oficjalny mecz w rundzie wiosennej.
Ostatecznie potyczka ligowa na WWK Arenie zakończyła się zwycięstwem "Bawarczyków" 3:2. Bramki dla klubu ze stolicy Bawarii zdobywali kolejno Kingsley Coman (dwukrotnie) oraz David Alaba. Mimo wygranej o grze Bayernu nie można raczej powiedzieć zbyt wiele dobrego.
Spiel gedreht!
— FC Bayern München (@FCBayern) 15 lutego 2019
Auswärtssieg gesichert! #FCAFCB #FCBayern #MiaSanMia pic.twitter.com/OfJpe7AS0U
Wygrana nad ekipą z Augsburga sprawia, że gracze "Dumy Bawarii" zmniejszyli stratę do Borussii Dortmund do dwóch oczek, ale na uwadze trzeba mieć fakt, że dortmundczycy swoje spotkanie rozgrywają dopiero w poniedziałek.
Tym razem Bayern nie będzie miał zbyt dużo czasu na przygotowania do kolejnego spotkania, albowiem w najbliższy wtorek monachijczyków czeka arcytrudne wyzwanie w Lidze Mistrzów. Dokładnie 19 lutego o 21:00 Manuel Neuer i spółka zagrają na Anfield z miejscowym Liverpoolem w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Kapitan Neuer powraca!
W porównaniu do ostatniego ligowego spotkania w ramach 21. kolejki niemieckiej Bundesligi, w którym to przypomnijmy "Bawarczycy" zasłużenie ograli 3:1 Schalke 04 Gelsenkrichen po bramkach Brumy (samobójcze trafienie), Lewandowskiego oraz Gnabry'ego, trener Niko Kovac zdecydował się dokonać dwóch zmian.
Poza szeroką kadrą meczową na dzisiejszy pojedynek derbowy z Augsburgiem znalazł się oczywiście Corentin Tolisso, który na całe szczęście z dnia na dzień robi kolejne postępy (ostatnio powrócił do zajęć z piłką). Niestety niezdolny do gry pozostaje nadal Arjen Robben, który to swój ostatni mecz rozegrał pod koniec listopada ubiegłego roku.
Zgodnie z wszelkimi zapowiedziami do wyjściowej jedenastki powrócił dziś Manuel Neuer, który opuścił ostatnie trzy spotkania z powodu urazu prawego kciuka. Ponadto na ławce rezerwowych zasiadł Jerome Boateng. Z kolei poza 18-stką meczową znalazł się Alphonso Davies.
Unsere gegen Augsburg! #FCAFCB #packmas #FCBayern #MiaSanMia pic.twitter.com/3tuKcqzuF8
— FC Bayern München (@FCBayern) 15 lutego 2019
Drużyna rekordowego mistrza Niemiec rozpoczęła więc dzisiejsze zawody na WWK Arenie w następującym ustawieniu: Manuel Neuer w bramce, David Alaba, Mats Hummels, Niklas Suele oraz Joshua Kimmich w defensywie. W środku pomocy ponownie zagrali Leon Goretzka oraz Thiago.
Na skrzydłach wystąpił duet Kingsley Coman oraz Serge Gnabry, podczas gdy za plecami Roberta Lewandowskiego mogliśmy podziwiać w akcji Jamesa Rodrigueza. Na ławce rezerwowych oprócz Boatenga zasiedli: Sven Ulreich, Rafinha, Franck Ribery, Javi Martinez, Thomas Mueller oraz Renato Sanches.
Coman ratuje
Niestety Bayern nie rozpoczął meczu w Augsburgu najlepiej... Po zaledwie 14 sekundach Manuel Neuer był zmuszony wyciągać piłkę z siatki, po tym jak niefortunnie futbolówkę uderzył Leon Goretzka. Mimo błyskawicznej utraty gola, monachijczycy odpowiedzieli atakiem Lewandowskiego i Gnabry'ego, lecz w ostatniej fazie akcji zabrakło szczęścia.
Na wyrównanie "Bawarczyków" nie przyszło nam czekać zbyt długo, albowiem w 17. minucie genialnym podaniem został obsłużony Kingsley Coman. Francuski skrzydłowy wykorzystał dośrodkowanie Kimmicha i pewnym uderzeniem pokonał Kobela.
Choć zanosiło się na to, że monachijczycy wkrótce zdobędą swojego drugiego gola, to sześć minut później kapitalnym strzałem popisał się Ji. Neuer nie miał szans i po raz drugi w tym pojedynku był zmuszony wyciągać piłkę z bramki. W 34. minucie powinno być 2:2, ale Lewandowski trafił "tylko" w poprzeczkę.
Bayern dwoił się i troił, aby zagrozić bramce Kobela, lecz doskonale poukładana i zorganizowana defensywa augsburczyków rozbija kolejne ataki gości z Monachium. Mimo dominacji, to podopieczni Manuela Bauma przy każdej nadarzającej się okazji próbowali atakować bramkę FCB. Na dwie minuty przed końcem Schmid wpadł w pole karne "Gwiazdy Południa", ale świetnie interweniował wracający Coman.
Szczęśliwie falowe ataki "Bawarczyków" opłaciły się, albowiem w doliczonym czasie gry na 2:2 wyrównał najlepszy wśród piłkarzy "Die Roten" − Kingsley Coman. Chwilę później pani arbiter zakończyła pierwszą połowę i obie ekipy udały się do swoich szatni na przerwę. O grze mistrzów Niemiec nie można raczej było powiedzieć zbyt wiele dobrego...
Alaba daje zwycięstwo
Na drugą część spotkania piłkarze "Gwiazdy Południa" wyszli mocno zmotywowani, czego efektem była między innymi próba Roberta Lewandowskiego. Podczas gdy podopieczni Bauma bronili się całym zespołem, to mistrzowie Niemiec budowali kolejne akcje.
W 53. minucie 3,000 kibiców bawarskiego klubu zgromadzonych na WWK Arenie wybuchło wielką radością, albowiem pięknym uderzeniem popisał się David Alaba, który pozostawił bramkarza FCA bez najmniejszych szans na obronę. Chwilę później mogło być już po meczu, ale monachijczycy koncertowo zmarnowali świetną okazję bramkową.
Mimo kilku niepowodzeń "Bawarczycy" wciąż próbowali strzelić czwartego gola − w 60. minucie meczu Lewandowski mógł wyrównać rekord Pizarro, ale Polak uderzył niecelnie. Na dziewiętnaście minut przed końcem spotkania hat-tricka bliski skompletowania hat-tricka był Coman, lecz tym razem futbolówka trafiła w poprzeczkę.
Do końca drugiej części starcia na WWK Arenie oglądaliśmy jeszcze kilka prób podopiecznych Niko Kovaca, ale większość z nich kończyła się fiaskiem. Warto zauważyć, że w końcówce goście otworzyli się i zaczęli grać bardzo odważnie, ale mistrzowie Niemiec zachowali koncentrację do końca i nie pozwolili już sobie na stratę trzeciego gola.
Ostatecznie pojedynek zakończył się wymęczonym zwycięstwem Bayernu, który przynajmniej na chwilę zmniejszył stratę do BVB do dwóch oczek. Neuer i spółka będą mieli teraz niewiele czasu na przygotowania, albowiem w przyszły wtorek ekipę "Dumy Bawarii" czeka starcie z Liverpoolem w Lidze Mistrzów na Anfield.
Komentarze