Od wielu tygodni w niemieckich mediach nieustannie przewija się temat dalszej przyszłości Kingsleya Comana, którego umowa z FCB obowiązuje do końca czerwca 2023 roku.
Pewnym jest, że mistrzowie Niemiec chcą przedłużyć kontrakt z Francuzem, ale żądania finansowe jego agentów stanowią obecnie przeszkodę nie do przejścia.
Podczas gdy monachijczycy mają oferować skrzydłowemu podwyżkę do 13 milionów euro rocznie (brutto), to Pini Zahavi i spółka żądają dla swojego klienta około 20 milionów euro, co tym samym uczyniłoby go jednym z najlepiej zarabiających piłkarzy w bawarskim klubie. Zszokowany tymi liczbami są kibice, zaś ostatnio krytycznie o Comanie wypowiedział się Mario Basler.
− Jestem całkowicie zszokowany widząc te liczby. Jeśli ktoś ma 12 milionów euro, a potem nagle chce 19-20 milionów euro, to muszę powiedzieć, że nie ma równo pod sufitem − skomentował krytycznie Basler.
− Panuje pandemia, sytuacja finansowa jest dość trudna dla wielu klubów, w tym Bayernu. Oczywiście FCB mogłoby zapłacić takie pieniądze, ale wówczas należałoby zapytać zawodników, czy są jeszcze normalni − mówił dalej.
− Coman gra po 20 meczów na rok, bo przez resztę czasu jest kontuzjowany. Jeśli na boisku mucha przeleci mu obok nogi, to wypada na 3 tygodnie. Teraz chce jeszcze 20 mln €? Za co? − podsumował Mario Basler.
REKLAMA
Kingsley Coman w minionej kampanii rozegrał dokładnie 39 spotkań, w których to strzelił 8 bramek oraz zanotował 15 asyst. Z kolei od momentu swojego transferu w 2015 roku rozegrał dla Bayernu łącznie 200 spotkań, w których zdobył 41 goli oraz 50 asyst.
Komentarze