Stało się! Podopieczni Joachima Loewa pokonali Włochów i awansowali do półfinału mistrzostw Europy. Co więcej, nasi sąsiedzi zza Odry przełamali niefortunną serię ośmiu porażek z rzędu na wielkich turniejach.
W przeciwieństwie do poprzedniego spotkania Joachim Loew dokonał zaledwie jednej zmiany – Julian Draxler zasiadł tym razem na ławce. Trener niemieckiej kadry dokonał kilku zmian w ustawieniu, decydując się na grę trójką obrońców.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Niemców, którzy dominowali i kontrolowali przebieg spotkania. Podopieczni Antonio Conte kilka razy próbowali wyjść z kontrą, jednak defensywa złożona z Boatenga, Hummelsa i Hoewedesa nie pozwoliła na zbyt wiele.
Pierwsze minuty drugiej połowy wniosły do gry nieco więcej ożywienia – Włosi coraz śmielej poczynali sobie w ataku i nie popełniali już tak wielu błędów jak w pierwszej części spotkania.
W 63. minucie spotkania Mesut Oezil zdobył bramkę na 1:0. Pochwalić należy tutaj przede wszystkim Mario Gomeza, który zagrał świetną piłkę w pole do Jonasa Hectora, który z kolei dograł do wbiegającego pomocnika „Kanonierów”.
Włosi jednak nie zamierzali odpuszczać tak łatwo – choć Niemcy kontrowali spotkanie, to „Gli Azzurri” coraz śmielej i odważniej konstruowali swoje ataki.
Jerome Boateng, który przez prawie całe spotkanie grał bezbłędnie, dopuścił się zagrania ręką w polu karnym – do „jedenastki” podszedł Leonardo Bonucci, który pokonał Manuela Neuera i sprawił, że mecz zaczął się od początku.
Podopieczni Antonio Conte wyczuli słabość gry niemieckiego zespołu i ponownie próbowali zaatakować bramkę strzeżoną przez golkipera Bayernu Monachium, jednakże wszystkie sytuacje i próby Włochów kończyły się już fiaskiem.
Regulaminowe dziewięćdziesiąt minut nie wyłoniło zwycięzców i podobnie jak w przypadku spotkania Polaków z Portugalią potrzebna była dogrywka, w której oba zespoły bezapelacyjnie wyglądały na bardzo zmęczone.
Inicjatywę przejęli Niemcy, jednak brakowało szczęścia i odpowiedniego wykończenia. Zarówno Niemcy, jak i Włosi nie byli w stanie wskórać nic więcej, dlatego też konieczny był konkurs rzutów karnych.
Kto nie widział tego konkursu „jedenastek” może naprawdę żałować, ponieważ działo się tam wiele, naprawdę bardzo wiele. Rzuty karne:
Już dziś poznamy rywali naszych sąsiadów, bowiem Francuzi zmierzą się z rewelacją tego turnieju – Islandią – która w 1/8 finału pokonała i odesłała do domu Anglię.
Komentarze