DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Bayern. Ale co dalej?

fot. J. Laskowski / G. Stach

Praca w Bayernie Monachium jest czymś wyjątkowym. Nie tylko dla piłkarza, ale i dla członka sztabu. Odchodząc z Monachium, można wpisać w swoją kartę wspaniały rozdział, który będzie honorowany pod każdą szerokością geograficzną. Jednak nie zawsze rzeczywistość okazuje się być tak łaskawa.

"Na początku, miałem sporo zapytań z czołowych klubów Europy. Odrzuciłem też wiele dobrych klubów niemieckich" - zdradza bezrobotny dziś Michael Rensing.

"Z perspektywy czasu, muszę przyznać, że się przeliczyłem. Wszystko teraz wygląda inaczej, a te klubu mogłyby być dla mnie interesujące".

Rense miał być następcą Olivera Kahna. Po odejściu tytana na emeryturę, został numerem 1 w bramce Bayernu. Jednak po kilku tygodniach, Jürgen Klinsmann postawił na doświadczonego Hans-Jörga Butta, a Rensingowi przypadła ławka.

Rok później, w Monachium pojawił się Louis van Gaal, a wraz z nim nowe nadzieje na grę w pierwszej drużynie. Jednak i w tym przypadku, pojedynek o miejsce między słupkami Bayernu wygrał Butt. To był jasny sygnał - jeżeli Michael chciał grać, to musiał szukać nowego klubu.

Ostatnio Niemiec próbował swoich sił w Leicester City. Po tygodniu testy zostały przerwane, a w prasie pojawiały się sprzeczne informacje dotyczące powodu. Jedni mówili, że to były bramkarz Bayernu nie zdecydował się na podpisanie kontraktu, a inni, że nie zaimponował wystarczająco Svenowi Goranowi Erikssonowi.

Obecnie Rense pracuje nad formą trenując razem z lokalną drużyną amatorów i ma nadzieje, że niedługo wróci do zawodowej piłki nożnej.

"Czuję się silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej" - mówi Michael w wywiadzie dla Bild - "Wiem, że poprawiłem się w wielu elementach".

Asystent trenera w Los Angeles Galaxy, później w CD Chivas i w końcu w FC Bayernie Monachium u boku Klinsmanna. Kariera Martína Vásqueza zapowiadała się obiecująco.

Po zwolnieniu z FCB byłego trenera reprezentacji Niemiec, posadę stracił także Meksykanin. Jednak po takiej praktyce, nie miał większych problemów ze znalezieniem sobie pracodawcy. W grudniu 2009 zgłosił się po niego klub z MLS, CD Chivas, gdzie wcześniej już pracował jako asystent. Tym razem objął jednak funkcję głównego szkoleniowca.

Nadzieje zostały szybko stłumione. 8 zwycięstw, 4 remisy i 18 porażek. Niecały rok później, Vásquez znów został bez klubu. W USA jest wiele możliwości, mógł zostać trenerem drużyny z jakiegoś collegu. Mógł wrócić do Meksyku, gdzie pracował jako trener przez 10 lat, w tym 3 razem z trenerem światowej klasy - Marcelo Bielsą. Jedno jest pewne - znajomości mu nie brakuje.

Dlatego też, wszyscy z jego otoczenia zadają sobie pytanie: jak to się stało, że Martín został trenerem Celtic, drużyny dziesięciolatków z południowej Califronii? Czy to znaczy, że już nigdy nie wróci do profesjonalnego futbolu?

REKLAMA
Źródło:
zachar

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...