Angielskie tygodnie dobiegają już końca... Mistrzowie Niemiec mają już za sobą kolejne spotkanie. Tym razem drużynie ze stolicy Bawarii przyszło mierzyć się w Bundeslidze.
Bayern Monachium w przedostatnim meczu ligowym tego sezonu pokonał dziś na wyjeździe drużynę FC Koeln, która jak dobrze wiemy przed tygodniem została pierwszym spadkowiczem. Ostatecznie monachijczycy ograli ekipę "Kozłów" 3:1 i wygrali swoje 27. spotkanie w tym sezonie ligowym.
Bramki dla "Gwiazdy Południa" zdobywali kolejno James Rodriguez, Robert Lewandowski oraz Corentin Tolisso . Choć pierwsza połowa pozostawiała wiele do życzenia, to w drugiej części pojedynku na RheinEnergieStadion Bayern całkowicie zdominował swoich rywali z Nadrenii-Północnej Westfalii.
FULL TIME. What a second half! #KOEFCB #MiaSanMeister pic.twitter.com/fx8EuauVrk
— FC Bayern English (@FCBayernEN) 5 maja 2018
Warto nadmienić, iż bramkę dla Kolonii zdobył jeszcze w pierwszej połowie Niklas Suele, dla którego było to dokładnie trzecie samobójcze trafienie w tym sezonie Bundesligi. Pod tym względem rosły stoper jest liderem w rozgrywkach ligowych w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech.
W porównaniu do ostatnich tygodni mistrzowie Niemiec będą mieli teraz zdecydowanie więcej czasu na przygotowania do następnego spotkania – do akcji Robert Lewandowski i spółka wracają dopiero za tydzień, kiedy to w ostatnim meczu ligowym przyjdzie im się zmierzyć z VfB Stuttgart.
Evina ponownie otrzymuje szansę gry
W porównaniu do ostatniego meczu półfinałowego Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt, który monachijczycy przypomnijmy zremisowali 2:2, trener Bayernu Monachium zdecydował się dokonać łącznie czterech zmian.
Poza kadrą meczową znalazło się dokładnie sześciu zawodników bawarskiego zespołu. Jupp Heynckes nadal nie może korzystać z usług kontuzjowanego od dłuższego czasu Manuela Neuera, Arturo Vidala oraz Kingsley'a Comana. Do końca sezonu nie zobaczymy już także Jerome'a Boatenga.
To nie koniec osłabień, albowiem w Monachium pozostali jeszcze David Alaba oraz Arjen Robben. W wyjściowej jedenastce obyło się raczej bez większych niespodzianek – warto zauważyć, że szansę gry od samego początku po raz drugi z rzędu w Bundeslidze otrzymał dziś Franck Evina.
Our starting for #KOEFCB! pic.twitter.com/EYniruHa9R
— FC Bayern English (@FCBayernEN) 5 maja 2018
Tym samym klub ze stolicy Bawarii rozpoczął dzisiejsze zawody na RheinEnergieStadion w następującym ustawieniu: Sven Ulreich, Rafinha, Mats Hummels, Niklas Suele oraz Joshua Kimmich w obronie. W pomocy z kolei mogliśmy oglądać takich graczy jak: Thomas Mueller, James Rodriguez, Sebastian Rudy, wspomniany Evina oraz Javi Martinez.
Funkcję napastnika podobnie jak przed paroma dniami pełnił dziś Robert Lewandowski. Jeśli natomiast mówimy o ławce rezerwowych, to znaleźli się na niej: Tom Starke, Lukas Mai, Niklas Dorsch, Thiago, Corentin Tolisso, Felix Goetze oraz Sandro Wagner.
Suele z 3. samobójczym trafiniem
Gospodarze zgodnie z obietnicami zaczęli bardzo odważnie i już na samym początku byli bliscy objęcia prowadzenia, jednakże na posterunku stał Sven Ulreich, który w 3. minucie w sytuacji sam na sam poradził sobie z atakiem "Kozłów".
Bayern również starał się zagrozić swoim rywalom, lecz to podopieczni Stefana Ruthenbecka kreowali lepsze okazje bramkowe. W 10. minucie napastnik FC Koeln − Simon Terodde − zaprzepaścił idealną okazję na bramkę na 1:0. Gospodarze nie rezygnowali z dalszych prób!
Zaledwie kilkadziesiąt sekund później kolejną okazję bramkową zmarnował Simon Zoller. Mistrzowie Niemiec również mieli swoje okazje bramkowe, ale podobnie jak w pojedynku z Realem brakowało zdecydowania i odpowiedniego wykończenia… W 23. minucie zespół z Kolonii wypracował sobie czwartą dogodną sytuację pod bramką Ulreicha.
Podopieczni Juppa Heynckesa nie stali jednak biernie i odpowiedzieli groźnym atakiem − w 25. minucie Robert Lewandowski uderzył głową wprost w Timo Horna. Niestety osiem minut później samobójcze trafienie w dość nieszczęśliwy sposób zaliczył Niklas Suele.
Tuż przed przerwą fenomenalną paradą popisał się Timo Horn, który wyciągnął się i w świetnym stylu wybronił uderzenie Roberta Lewandowskiego. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i obie strony udały się na przerwę do swoich szatni.
Pełna dominacja i błyskawiczne prowadzenie
Tuż po zmianie stron podopieczni Juppa Heynckesa podkręcili tempo, od samego początku przyciskając swoich rywali do muru. Warto jeszcze zaznaczyć, że w przerwie doszło do zmian w zespole FCB − na boisku w miejsce Eviny zameldował się Thiago Alcantara.
Kilka minut po wznowieniu gry zagotowało się pod bramką Kolonii, lecz i tym razem dobrze spisał się Timo Horn. Mimo kilku nieudanych prób "Bawarczycy" w żadnym wypadku nie spuszczali z tonu. W 56. minucie przed doskonałą sytuacją ponownie znalazł się Lewandowski, ale golkiper gospodarzy ponownie wykazał się świetnym refleksem.
Co się odwlecze, to nie uciecze − w 59. minucie James wykorzystał doskonałe podanie Thomasa Muellera i pewnie wpakował piłkę do bramki. Zaledwie sto dwadzieścia sekund później swojego 29. gola w tym sezonie zdobył Robert Lewandowski, który w myśl powiedzenia "do trzech razy sztuka" pokonał Horna.
What a couple of minutes! #KOEFCB #MiaSanMeister pic.twitter.com/6ajgylzPNQ
— FC Bayern English (@FCBayernEN) 5 maja 2018
Mistrzowie Niemiec po zdobyciu drugiej bramki nieco odpuścili, ale nadal w pełni kontrolowali przebieg spotkania w Kolonii. Na jedenaście minut przed końcem regulaminowego czasu na 3:1 podwyższył jeszcze Corentin Tolisso, który wykorzystał idealne dośrodkowanie Jamesa Rodrigueza.
Ekipa "Kozłów" nie poddawała się i również atakowała, kiedy nadarzała się okazja − w 83. minucie bliski szczęścia był Claudio Pizarro, ale po jego uderzeniu piłka minimalnie minęła światło bramki. Na dwie minuty przed końcem sfaulowany w polu karnym został Pizarro, lecz Bibiania Steinhaus przy użyciu VAR'u nie dopatrzyła się przewinienia ze strony FCB.
Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i Bayern zanotował swoje 27. zwycięstwo w tym sezonie ligowym. Do akcji mistrzowie Niemiec wracają dopiero za tydzień, kiedy to w ostatnim meczu 34. kolejki podejmą u siebie VfB Stuttgart.
Komentarze