Po rozegraniu osiemnastego spotkania w ramach Bundesligi w ubiegłą niedzielę, podopieczni Hansiego Flicka po nieco dłuższej przerwie przystępują do kolejnego boju na krajowym podwórku.
Dokładnie o 15:30 drużyna rekordowego mistrza Niemiec zagra na własnym terenie z TSG Hoffenheim, które przed kilkoma dniami pokonało Kolonię 3:0. Tradycyjnie z okazji nadchodzącego spotkania, oficjalny serwis Bayernu przygotował garść faktów i ciekawostek przedmeczowych.
Bayern i Hoffenheim w formie
W trakcie poprzedniego tygodnia rozegrano w sumie 3 kolejki (od 16. do 18.). Bayern jako jedyna drużyna zdobył w tym czasie 9 na 9 punktów. Drugą najlepszą drużyną pod tym względem jest Hoffenheim (7 na 9 oczek).
Nienasycony głód bramek
Mistrzowie Niemiec mogą pochwalić się dokładnie 49 meczami z rzędu z co najmniej jedną strzeloną bramką. W tym czasie podopieczni Hansiego Flicka zdobyli 149 goli. Kolejne trafienie będzie zatem jubileuszowe, ale na uwadze trzeba mieć fakt, że Hoffenheim zachowało czyste konto w 3 ostatnich spotkaniach z rzędu, co jest wyrównaniem klubowego rekordu z 2009 roku.
Forteca Allianz Arena
Bayern jest niepokonany na własnym podwórku od 26 spotkań (23 zwycięstwa i 3 remisy). Dzięki wygranej z TSG, monachijczycy mogą awansować na pierwsze miejsce w tabeli domowych spotkań. Obecnie prowadzi RB Lipsk z 22 punktami, podczas gdy FCB posiada 20 oczek.
TSG potrafi napsuć krwi FCB
Bayern wygrał do tej pory 16 z 25 spotkań z Hoffenheim (5 remisów i 4 porażki). Mimo wszystko TSG w ostatnich 9 meczach ugrało 13 punktów z monachijczykami − żaden inny klub nie zdobył tyle punktów z FCB od początku sezonu 2016/17.
W poszukiwaniu zemsty
We wrześniu 2020 roku Bayern poległ 4:1 z Hoffenheim, czym TSG przerwało passę 32 zwycięstw z rzędu monachijczyków. Co więcej dla mistrzów Niemiec była to jedyna porażka w 2020 roku. Obecnie szanse na rewanż są bardzo duże, albowiem FCB nie przegrało obu meczów z jedną drużyną w sezonie Bundesligi od kampanii 2010/11, kiedy to dwukrotnie piłkarze „Gwiazdy Południa" przegrali zarówno z Borussią Dortmund, jak i Borussią M'Gladbach.
Komentarze