Niemal równy rok Leroy Sane musiał czekać na kolejnego gola w Bundeslidze. Niemiecki skrzydłowy w tym roku kalendarzowym miał spore problemy z urazami i dopiero wraca do pełni formy.
Wczoraj Leroy Sane pojawił się na boisku w drugiej części spotkania i niedługo później strzelił piękną bramkę. To było pierwsze trafienie od października ubiegłego roku, kiedy to “Die Roten” zwyciężyli z Darmstadt 8-0, a reprezentant Niemiec zdobył “dublet”.
28-latek wciąż jest powoli wprowadzany przez Vincenta Kompany’ego, który póki co widzi Sane tylko w roli rezerwowego. Tymczasem coraz bliżej końca roku i sternicy Bayernu mają coraz mniej czasu na to, żeby zdecydować się na propozycję nowej umowy dla Niemca. Przypomnijmy, że już następnego lata wygasa obecna umowa skrzydłowego, a za kilka tygodni Leroy będzie już mógł prowadzić oficjalne rozmowy z potencjalnymi nowymi pracodawcami.
Ekspert Sky, a także były zawodnik “Die Roten”, Dietmar Hamann, jest zdania, że Bayern nie powinien się spieszyć.
- Poczekałbym z decyzją do lutego lub marca. Jeśli 1. stycznia będzie chciał podpisać kontrakt gdzieś indziej, niech to zrobi.
REKLAMA
- Kontuzje nie są jego winą, ale to może być długotrwały problem, który stanie się przewlekły. Trzeba dokładnie przeanalizować, co zawodnik osiągnął w ciągu ostatnich czterech, czy pięciu lat. W przypadku Sane trzeba przyznać, że w ciągu tych trzech, czterech, pięciu lat to nie było wystarczające.
Hamann przestrzega, żeby kierownictwo bawarskiego klubu nie kierowało się zbytnio postawą w tym sezonie, a mieli na uwadze ostatnie lata.
- Mówienie teraz: jeśli Sane się rozkręci i strzeli siedem bramek w rundzie rewanżowej, damy mu kolejny kontrakt na cztery lata ...Tutaj zachowałbym ostrożność.
Komentarze