Bayern Monachium pokonał wczorajszego dnia Borussię Dortmund w rzutach karnych 5:4, jednak mimo to wśród kibiców Borussii Dortmund i nie tylko panuje przekonanie, że bramka na 1:1 padła po spalonym.
Niemiecki Związek Piłki Nożnej wraz z Niemieckim Związkiem Piłki Ligowej postanowił zabrać swoje stanowisko w sprawie wczorajszego meczu o Superpuchar Niemiec, gdzie "rzekomo" miało dojść do nieprawidłowych decyzji sędziowskich.
Podczas wczorajszego pojedynku po raz pierwszy na niemieckich boiskach użyto także technologii VAR, który zawita na stałe do Bundesligi od nowego sezonu.
− Specjalna linia, która zawsze pomaga nam przy podejmowaniu decyzji ze spalonymi nie była wtedy możliwa w pierwszej połowie ze względu na problemy techniczne − potwierdziło DFB i DFL w oświadczeniu.
Dlatego też osoba odpowiedzialna za powtórki w tym meczu, czyli arbiter Tobias Stieler musiał podjąć decyzję co do zdobytej bramki przez Roberta Lewandowski bez użycia wspomnianej wyżej technologii − wielu zarzucało, że bramka padła po spalonym.
− Po dokładnym spojrzeniu na wszystkie ujęcia z różnych kątów kamery, biorąc pod uwagę także zdjęcia, video asystent Tobias Stieler uznał, że Kimmich nie był na spalonym i nie było potrzeby dalszej interwencji − czytamy dalej.
REKLAMA
Głos w tej sprawie zabrał również Hellmut Krug będący głównym dyrektorem sędziowskim w DFB, który jest przekonany, że Stieler podjął odpowiednią decyzję, gdyż spalonego w sytuacji Kimmicha nie było.
− Nawet jeśli decyzje sędziowskie są tematem dyskusji wśród opinii publicznej, to liczy się fakt, że decyzje te zostały podjęte prawidłowo. Brak odgwizdania spalonego przy bramce Kimmicha był prawidłowy. Kimmich nie był na spalonym, choć był bardzo blisko − powiedział Hellmut Krug.
− Niestety odpowiednie zdjęcia TV mogą być wyświetlane tylko po meczu, pokazują one zarazem, że decyzja była właściwa. Jesteśmy nastawieni optymistycznie i zrobimy wszystko, aby mieć pewność, że VAR będzie działał odpowiednio na początku zmagań ligowych 18 sierpnia − mówił dalej Niemiec.
REKLAMA
− Niemniej jednak jak pokazał debiut tej technologii, wciąż będą obawy i dyskusja wobec podejmowanych przez sędziów decyzji − zakończył.
Komentarze